POZnań

Zamiast narzekania zaprojektujmy wspólnie nowy Plac Kolegiacki!

Kolegiacki  Foto:

Dyskusja dotycząca Placu Kolegiackiego wywołuje spore emocje – i dobrze! Bo należy i warto rozmawiać o przestrzeni wspólnej – publicznej. Narzekania mniej lub bardziej słuszne niewiele jednak zmienią, bo – biorąc pod uwagę kwestie związane z gwarancjami i funduszami europejskimi finansującymi część prac przez kilka lat nie będzie można dokonywać modyfikacji.. Ale jest szansa na nowe działania, wspólne zaprojektowanie części wschodniej Kolegiackiego. To miejsce z pewnymi problemami własnościowymi i ogromnym potencjałem, o czym pisze staromiejski radny Tomasz Dworek.

Jestem znudzony czczą dyskusją dotyczącą Placu Kolegiackiego. Z jakichś powodów kilka lat temu [jakie to były powody, pamiętacie?] rozpoczęto proces zmian, który objął także dziedziniec Urzędu Miasta z ławkami i zielenią [niestety w donicach, co czasami można zrozumieć biorąc pod uwagę aspekt historyczny i urbanistyczny] Nie wszystko mi się podoba, stworzyłbym więcej powierzchni biologicznie czynnej i nasadził więcej drzew. O tym za chwile, bo to możliwe w fyrtlu!

Dziś z różnymi wadami, plac nie jest parkingiem i sralnią dla psów. A był nią [teraz jest sąsiedni fragment przy muralu Szymborskiej. Plac Kolegiacki jest placem – z ciekawą, nieodkrytą jeszcze historią, a kilka lat temu był jeszcze miejscem pochówku dla kilku setek poznańskich mieszczan.

Przetestujmy najpierw plac, zastanówmy się nad jego wykorzystaniem: turystycznym czy związanym z gastronomią i zasadami funkcjonowania ogródków. Pamiętajmy także, że na dwa lata de facto ograniczony będzie dostęp do Starego Rynku i być może Kolegiacki przejmie wiele reprezentacyjnych funkcji. Plac to także jego wschodnia część, której rewitalizacja też była początkowo planowana. Dziś to gemela i pole to planistycznego działania!

Zamiast poruszać w kółko te same argumenty zastanówmy się, co dalej z tym fragmentem wymagającym zmian. Mamy mural z wierszem Szymborskiej, modernistyczny budynek przychodni i pomnik koziołków – dziś codziennie zastawiany przez nieprawidłowo parkujące auta! I mamy gemele, obrzydliwy quasi trawnik z psimi kupami!

Niestety cześć tej działki należy do prywatnego właściciela i prędzej czy później będzie zabudowana. Tu pytanie, czy w ramach procedowanego mpzp Miasto Poznań może wykupić tą działkę? Ten cały fragment to pole do społecznych działań i stworzenia przestrzeni, która nie będzie wzbudzała takich kontrowersji. Stworzenia w pełni zielonego skweru!

Zacznijmy o niej gadać już dziś! A jakie skarby znajdują się w tym miejscu mam nadzieję, że przeczytacie uważnie poniżej:

O ład w tym miejscu zabiegano już przed wojną. A pomysły możemy znaleźć w Ilustracji Polskiej z 5 lutego 1939 roku.

W projekcie inżyniera Zbigniewa Zielińskiego zakładano odtworzenie fragmentów Bramy Wodnej. „W ten sposób roztoczy się widok na piękną architekturę obecnej fary i gmach Urzędu Wojewódzkiego. Całość zaś stanowić będzie uroczy zakątek w starej tej dzielnicy.”

Przy rycinie monumentalnych murów obronnych dodano opis: „Mur widoczny na obrazie bezpośrednio po lewej stronie od bramy wewnętrznej jest fragmentem, który zachował się do dziś przy narożniku ulicy Wodnej i Wietrznej i który obecnie podlega restauracji.”

W 1937 roku, gdy w związku z budową Ośrodka Zdrowia przy placu Kolegiackim rozpoczęto roboty ziemne, znaleziono w niewielkiej głębokości pod powerzchnią ulicy szczątku muru, w tym resztki najstarszej części obwarowań miejskich. Przy rozbiórce szpetnej rudery na narożniku Wodnej i Wietrznej odkryto ponadto, że zachodnią ścianę rozebranego domu tworzy stary mur miejski. Na placu powstałym po rozbiórce, Zarząd Miejski postanowił (według projektu inż. Zbigniewa Zielińskiego) urządzić mały zieliniec, który by stworzył odpowiednią ramę dla w zgodzie z historią odrestaurowanego szczątku dawnych murów obronnych miasta.

Wielce chwalebny ten plan zasługuje na jak najgorętsze uznanie. W ubiegłym stuleciu wiele popełniono w tej dziedzinie grzechów, ciąży więc na nas obowiązek naprawić co tylko można, by w ostatniej chwili ocalić wszystko to, co można jeszcze uratować od ostatecznej zagłady. W Krakowie, we Lwowie, ostatnio i w Warszawie powstały specjalne komitety, które pracują skutecznie, by ocalić czy wydobyć z ukrycia zabytki dawnej architektury, a praca ich cieszy się należytym zrozumieniem i poparciem.

Tym samym warto dotrzeć do przedwojennych dokumentów związanych z rewitalizacją tego miejsca, a zapewne w przyszłości będzie to doskonały poligon archeologiczny! Przecież fosa, wszelkie cieki – ścieki i miejskie bramy to kopalnia historycznych artefaktów, zgubionych lub porzuconych.

Użyte w artykule zdjęcia:

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz