Sport

Dycha z Murowanej Gośliny

Prawie pół tysiąca biegaczy przemierzyło Murowaną Goślinę w biegu Murowana Dycha. Wszyscy uwierzyli, że prawdą jest hasło z biegowej koszulki: „Granice istnieją po to, aby je przekraczać”.

Dla biegaczy przygotowano dwa dystanse: 5 i 10 km. Na stadionie zaplanowane natomiast zawody dla najmłodszych. Tylko ta prognoza pogody: koniec sierpnia, a tu komunikaty o afrykańskich skwarach. Organizatorzy przygotowali się do gorącej aury zapewniając kurtyny wodne, wodę i posiłki.

Tradycyjnie tłumy pojawiły się dopiero w dniu biegu, w biurze od rana „sto pytań do”, czyli m.in.: czy można w dniu zawodów zmienić dystans i czy to prawda, że po biegu będą naleśniki! – mówi Monika Paluszkiewicz z Urzędu Miasta i Gminy w Murowanej Goślinie.

Od 8.30 baaardzo sportowa atmosfera na stadionie, czyli starty dzieci. Ciężko ocenić, czy bardziej przeżywały one, czy może rodzice. Niektórzy nie wytrzymują i biegną obok bieżni, po murawie stadionu, żeby cały czas dopingować. Ciekawe czy Murowana Dycha przetrwa tak długo, żeby ci najmłodsi mogli za paręnaście lat wystartować przynajmniej w kategorii „15”.

Murowana Dycha (4)

Od 10.30 coraz ostrzejsze słońce, rozgrzewka, muzyka, ale wyczuwalnie rośnie napięcie wśród biegaczy. Jak daleko od startu się ustawić, żeby dobrze ruszyć, ale jednocześnie nie pałętać się pod nogami tym, którzy i tak będą szybsi? Ekspresowe wymiany informacji odnośnie planowanych czasów. Córka ciśnie mamę, która się waha, czy nie zrezygnować: dasz radę, będziemy biegły razem!

O 11.00 start. Na sekundę cisza, zaraz potem wybuchają kibice z okrzykami. Z pierwszego punktu z wodą nikt nie korzysta, bo za blisko, ale to idealne miejsce, żeby nawodnili się ci, którzy pobiegną drugą pętlę. Gazele czmychnęły tak szybko, że przeciętny kibic nie dogoniłby rowerem. Ale równie wielki podziw mam dla tych, którzy na samym końcu wytrwale dreptali i nie poddawali się. Na piątkę twardo parła pani z pieskiem, a także dziewczyna z różowymi słuchawkami na uszach, która kubka po wodzie nie rzuca za siebie jak inni, ale podbiega jeszcze do kubła na śmieci.

Na trzecim/czwartym kilometrze dublują ostatnich ci, którzy robią już drugie okrążenie. Mimo, że to najgorsze miejsce, w pełnym słońcu, patelnia. 600 metrów dalej słabnie doświadczony zawodnik, wokół pusto, ale inni biegacze drą się w niebogłosy, żeby mógł zareagować ktoś z organizatorów. Doprowadzają go w cień i ruszają na trasę dopiero, gdy dojeżdża pomoc. Stracili przynajmniej 2 minuty. Panowie, szacunek, za decyzję i takie priorytety!

Murowana Dycha (5)

Zaczynają docierać także kolejni zawodnicy z 10 km. Kibice nie przestają krzyczeć. Im należą się zresztą osobne podziękowania, bo kibicowali każdemu. Najchętniej oczekiwali oczywiście przy kurtynach, żeby podziwiać błogie miny biegaczy po schłodzeniu wodą.

Potem posiłek – jedyny chyba słaby punkt zawodów. Dekoracja najlepszych biegaczy i zachwyty. Bo raz, że padło sporo życiówek, a dwa, że statuetki – cegiełki z nadrukiem – wyglądają świetnie. Prawdziwe, wypalane. Jak na MUROWANĄ Dychę przystało. Do motywu nawiązywały też zresztą medale, a nawet wzory na smyczach.

Osobne statuetki i puchary przygotował KB Katorżnik z Murowanej Gośliny. Gośliński klub maniaków biegania przyciąga do siebie coraz większe rzesze. Generalnie momentami na podium robiło się całkiem czerwono od ich klubowych koszulek.

Relacja Moniki Paluszkiewicz z Urzędu Miasta i Gminy w Murowanej Goślinie

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz