Na widelcu smaczneGO

#NieMieszczeSieWKadrze – część 2

#NieMieszczeSieWKadrze  Foto: lepszyPOZNAN.pl / gsm

Odcinek drugi miał być zupełnie inny, ale jak to bywa, życie pisze nieco inny scenariusz.

Chciałem się pochwalić, gdzie przytrafia mi się jeść przygotowane dla mnie posiłki, ale teraz to i tak nie ma sensu, bo większość z nas je w domu. W sumie cieszę się, że zacząłem tą dietę. Dzięki temu ominęły mnie przygody w marketach z wyprzedanym na pniu makaronem, puszkami i papierem toaletowym. Od poniedziałku do piątku dostaję, to co mam zjeść. Np. dzisiejszy podwieczorek odbieram z małym przymrużeniem oka i życzeniami zdrowia od ekipy, która codziennie dba o moje podniebienie, a mówię o zupie czosnkowo – cebulowej. I powiem Wam szczerze wcale nie szczędzili czosnku 🙂

Wszystkich maruderów od razu uspokajam – tak wiem – czosnek nie chroni przed koronawirusem. Ale ja go uwielbiam, co zrobić? 🙂

Znajomi pytali się, czy nie boję się, że przez te pudełka zaatakuje mnie ukoronowany patogen? Odpowiedź jest prost – przygotowują to specjaliści, którzy na co dzień pracują z żywnością i higiena nie jest im obca. W sumie tak samo jest, kiedy ludzie dziwią się, że pracuję z domu, bo mam jakiś stan podgorączkowy i nie chcę zarazić zespołu w pracy. Dla mnie, to jest normalne. Wiem, że w niektórych zawodach tak się nie da, ale w nieskończoność nie można tak tego tłumaczyć. Świetny przykład z poczty. Zasmarkana pani przy okienku, kaszle, kicha i nie, tak jak nas uczą w zgięcie łokcia. W lewą rękę, ale tą ręką podaje awizowane listy. Czy tak to powinno wyglądać? No nie. Kierownik powinien ją wysłać do domu. Oczywiście rozumiem drugą stronę, że poczta boryka się z brakiem ludzi. Jednak nadal to nie jest wystarczające wytłumaczenie.

Na moim przykładzie widać, że systematyczność posiłków jest bardzo ważna, do tej pory systematykę miałem w pracy, ale potem człowiek już jadł, co popadnie. A to ciepłe bułeczki ze sklepu obok. A to do tego przepyszny ser pleśniowy, a to jeszcze lepsza pizza neapolitańska. I tak by można było bardzo długo wymieniać. Teraz przynajmniej wiem, co mam zjeść. Godziny ustalam sobie sam.

Nie da się ukryć, że w pierwszym tygodniu jak na podwieczorek dostałem kopytka, to się lekko zdziwiłem. Naprawdę można coś takiego zjeść? Odpowiedź brzmi tak!

Niech Was nie zwiedzie to, że ktoś mi przygotowuje posiłki. Uwielbiam gotować i pichcić w kuchni. I pierwszy weekend był niezłym sprawdzianem, tego czego nauczyliśmy się przez pierwsze 5 dni. Najwyraźniej niezbyt wiele, bo w poniedziałek rano waga nieco poszybowała w górę 🙂 Ale już po drugim weekendzie wskazówka na szalce nieco wolniej, jak w tygodnie opadła.

W weekend zawsze jemy na mieście. Niestety obecna sytuacja spowodowała, że trzeba by coś wziąć na wynos.

Drugi tydzień zakończył się wynikiem -2,5 kg w sumie -4.9kg. Od razu uspokajam wszystkich, moje wyniki na bieżąco konsultuję z dietetykiem i nie ukrywam, że jestem zdziwiony, bo codziennie dostaję 2000 kalorii + 300 kcal przecieru.

Użyte w artykule zdjęcia: lepszyPOZNAN.pl / gsm, lepszyPOZNAN.pl/ mobile

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz