Sport

Pierwsze punkty koszykarzy Enea Basketu Poznań

Enea Basket Poznań - Miasto Szkła Krosno  Foto: lepszyPOZNAN.pl/Piotr Rychter

I stało się. Co?, przełamaliśmy niemoc i odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w sezonie 2023/24, ale zanim się to stało, przeżyliśmy chwile niepewności, czy to już tym razem. No to po kolei jak się to stało, co się stało i co z tą niepewnością. Początek meczu i o zgrozo rodem wyjęty z meczu inauguracyjnego. Niemoc rzutowa i chaos „organizacyjny” na boisku, wspierany niewymuszonymi stratami. Nerwowość zawodników, którzy już z niejednego pieca jedli, lub inaczej mówiąc: niejeden kosz dziurawili,  jakby to był ich jeden z pierwszych meczów w pierwszej lidze. Koszmar wieje z boiska, ale tylko dla drużyny i kibiców poznańskich. Odmienny nastrój panuje w ekipie z Krosna. By nie być gołosłownym po 3 minutach gry goście prowadzą 9:0 notując 3 celne rzuty za dwa i jeden za 3 punkty. My – mówiąc umownie, ja w tym momencie nie byłem na boisku, zresztą później też nie, notujemy 3 niecelne i 3 straty. W 6:54 trener P. Szurek bierze czas, co nie jest niczym niezwykłym w takim przypadku. Wznawiamy grę i …popełniamy kolejną stratę. Na szczęście kibiców mamy wiernych i nikt nie wychodzi z sali, i dobrze, bo już nieco później zespół wynagradza naszą /tym razem również moją/ cierpliwość. Ważny moment – 5:38, zdobywamy pierwsze punkty za sprawą pewnej ręki Janka Nowickiego. Pewnie jestem oryginałem, ale zawsze wolę, jak to my zdobywamy punkty, a mniej gdy rywal. Taki dziwoląg ze mnie. Już gotowy byłem, być może kibice również, wpaść w radosne uniesienie, a tu bęc trójka i to nie nasza, a cudza -2:12. Na szczęście odpowiadamy także rzutem za 3 punkty, co niewątpliwie cieszy, ale cieszy również, że zmienia się sposób gry naszego zespołu. Może nie wszystko stracone. Co prawda za chwilę drużyna krośnieńska ponownie prowadzi 10 punktami, ale kolejna chwila i jest już – na razie – tylko 10:15, na minutę przed zakończeniem tej kwarty. Ostatecznie po korekcie wynikającej ze zdobytych koszy kwarta kończy się rezultatem 12:18. Nie jest jeszcze dobrze, ale jest lepiej i to może napawać optymizmem. Druga kwarta zaczyna się obiecująco, po 4 kolejno zdobytych punktach przez H. Pabiana, zbliżamy się do przeciwnika „na rzut beretem” 16:18. W odpowiedzi na nasze zdobycze punktowe goście dorzucają 4 punkty, a zawodnicy Enei w międzyczasie dokładają swoje 2 grosze, przepraszam punkty i przy stanie 18:22 jeszcze nie wiemy co się stanie i to już za chwilę. Rozpoczyna swój festiwal trójek Patryk Półkotycki i po niespełna 3 minutach gry w tej kwarcie wyprowadza zespół poznański na prowadzenie 24:22. Kto by się tego spodziewał po tym mizernym początku meczu. Poza tym jeszcze jedno ważne spostrzeżenie, zawodnik ten podrywa drużynę do walki już nie tylko o każdy metr boiska, ale każdą klepkę. To się musi podobać. Teraz już wszyscy nasi zawodnicy dają się wciągnąć w tą „zabawę”. I byłoby zapewnie radośnie, gdyby nie przeciwnik, któremu ta „zabawa” się nie spodobała. Dlaczego? Nie wiem, nie pytałem po meczu. W ciągu 4 kolejnych minut rywal ponownie uzyskuje przewagę, tyle, że już „tylko” 8 punktów – 24:32. I co dalej? Ano teraz przyszła pora, nie na Telesfora, a na nas. Jeszcze przed zakończeniem tej kwarty, a więc i pierwszej połowy meczu, po naszym 9:2 odrabiamy straty i do szatni schodzą drużyny przy minimalnym prowadzeniu 34:33 drużyny z Podkarpacia. Rozpoczyna się 3 kwarta. Pytanie kibiców jest oczywiste. Zaczyna się dobrze, bo po 4 minutach gry wyrównujemy 40:40,a po dalszych 30 sekundach gdy wychodzimy na prowadzenie 41:40, czyli prawie remis, ale istotne jest to, że tego prowadzenia już nie oddamy!. Teraz to my zdecydowanie dominujemy na boisku, a obrona wygląda tak, jaką byśmy chcieli zawsze oglądać. Ponieważ jest na dodatek wsparta atakiem, to wygrywamy tą kwartę 25:12!, i po trzech kwartach prowadzimy różnicą 11 punktów. Wszyscy orientujący się w realiach koszykówki wiedzą, że przewaga 11 punktów tylko zwiększa szanse na zwycięstwo, ale wcale nie gwarantuje, dlatego koncentracja jest potrzeba nieomal do ostatnich sekund meczu. No chyba, że któryś zespół prowadzi kilkudziesięcioma punktami, ale to nie w tym meczu. Po 3,5 minutach ostatniej kwarty osiągamy najwyższe prowadzenie w tym spotkaniu 69:52, a z tym proporcjonalnie rosną nadzieje na jakże ważne zwycięstwo. Wprawdzie zespół z Miasta Szkła zmniejsza jeszcze do 7 punktów nasze prowadzenie na 47 sekund przed zakończeniem spotkania, ale celna trójka H. Pabiana pieczętuje nasz sukces końcowym wynikiem 78:68. Wreszcie zakwitł uśmiech na niejednym obliczu, a mam nadzieję, że na jakiś czas także na obliczu trenera Pana Przemysława Szurka, którego poprosiłem tradycyjnie o krótki komentarz: Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa i dedykuję je moim Zawodnikom, którzy bardzo ciężko pracowali w poprzedzającym mecz mikrocyklu, żeby poprawić to, co było w ostatnim czasie naszą zmorą, czyli defensywę. Efekt było widać na boisku, a wynik mówi sam za siebie. Odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w sezonie, ale żeby myśleć o radości po meczach w przyszłości musimy iść tą drogą, ciężką pracą, poświęceniem na parkiecie i dyscypliną taktyczną. Nie mam nic przeciwko temu, aby pójść tą drogą. Też wolę się cieszyć niż być markotnym.

Punkty dla Enei zdobyli: P. Pułkotycki 24, 5×3, W. Fraś 15, 1×3, J. Nowicki 13, 1×3, 5 zb., P. Wieloch 12, 1×3, H. Pabian 9, 2×3, M. Kulis 3, P. Stankowski 2.

dla Krosna najwięcej punktów zdobyli: M. Rasnick 23, 4×3, M. Jankowski 9, 1×3, H. Łałak 8, 2×3, P. Wrona 8.

1LM Enea Basket Poznań – Miasto Szkła Krosno 78:68 /12:18, 21:16, 25:12, 20:22/

źródło: kksbasket.poznan.pl

Użyte w artykule zdjęcia: lepszyPOZNAN.pl/Piotr Rychter

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz