To miał być zwykły mecz 2. ligi mężczyzn. W sobotnie popołudnie w hali Cityzen w Poznaniu naprzeciw siebie stanęły drużyny Enea Energetyk Poznań i Volley Team Żychlin. A jednak kibice, którzy śledzili transmisję, otrzymali widowisko, które spokojnie mogłoby wejść do antologii polskiej siatkówki.
Spotkanie trwało 162 minuty i skończyło się wynikiem 3:2 dla Energetyka. Ale liczby nie oddają tego, co działo się na parkiecie.
Sety jak rozdziały powieści
Pierwszy set — 25:23. Nerwowość obu stron, ale to poznaniacy zachowali więcej zimnej krwi.
Drugi — 24:26. Żychlin odgryza się, pokazuje, że przyjechał walczyć o pełną pulę.
Trzeci — 21:25. Goście nabierają wiatru w żagle, a gospodarze wyglądają jak zespół w tarapatach.
Czwarty — 33:31. Tu zaczyna się legenda. Piłka setowa goni piłkę setową, a wynik wymyka się logice. Każdy, kto zna siatkówkę, wie, że takie końcówki zostają w głowie na lata.
Tie-break — 17:15. Punkt za punkt, oddech za oddech. Kiedy wreszcie Energetyk dobija do dwóch punktów przewagi, zawodnicy padają sobie w ramiona jak po finale mistrzostw, a nie ligowym meczu we wrześniu.
Bohaterowie i dramaty
Najlepszym graczem spotkania wybrano Marka Subocza. W momentach, gdy drużyna drżała, to on brał ciężar na siebie. Punktował, kiwał, mobilizował kolegów.
Volley Team Żychlin nie wraca do domu z tarczą, ale też nie wraca na tarczy. Ich 31 punktów w czwartym secie to dowód na serce do gry. Mogli skończyć ten mecz w czterech setach, mogli wrócić z pełną pulą. Ostatecznie wracają z jednym punktem i świadomością, że są w stanie rzucać wyzwania faworytom.
Psychologia meczu
162 minuty to nie tylko wysiłek fizyczny. To także test charakteru. W siatkówce tie-break często bywa loterią, ale tutaj losy spotkania rozstrzygnęły się w głowach. Kto odważy się zaryzykować serwisem przy stanie 14:14? Kto nie zawaha się w ataku, gdy piłka waży tyle, co cały tydzień treningów?
Trenerzy korzystali z time-outów jak z dramaturgicznych pauz. W czwartym secie przerwy były częstsze niż zmiany piłek. To też pokazuje wagę pojedynku.
Lekcja dla ligi
Ten mecz jest dowodem, że 2. liga mężczyzn to nie zaplecze — to scena, na której dzieją się historie pełne dramaturgii. Dla Poznania to dwa punkty, które mogą zaważyć na końcowym układzie tabeli. Dla Żychlina — bolesna, ale cenna lekcja o tym, jak ważna jest koncentracja w końcówkach.
Dodaj komentarz