POZnań

Ludzie Posnania – czy mutanci z kosmosu? Felieton

Centrum Handlowe Posnania  Foto: materiały inwestora

Centrum Posnania rozpoczęło ocieplanie wizerunku, promuje fanpage z Ludźmi Posnania – czyli prawdopodobnie mieszkańcami planetoidy o takiej właśnie nazwie. Bo raczej nie miasta, które nazywa się przecież Poznań. Trudno żyć w takich warunkach, ale może są tacy, którym odpowiada funkcjonowanie w niezdrowej przestrzeni z brakiem naturalnego słonecznego światła. Chociaż ten fanpage może okazać się też promocją budowniczych handlowego molocha. W czasach PRL, wtedy kiedy inż. Karwowski budował Dworzec Centralny w Warszawie wywieszało się  tablice z przodownikami pracy.

Centrum_Posnania

Sam już nie wiem, czy przywołanie dworca jest dobre, ale warto zwrócić uwagę na różnicę w społecznej ergonomii Warszawy Centralnej i tego czegoś w Poznaniu. Peany na cześć City Center możemy sobie przeczytać w informacjach sprzed otwarcia. Potem już było gorzej, znacznie gorzej, nie mam więc powodów żeby wierzyć planom dewelopera budującego na Ratajach – w zasadzie, to nie wiem co.

Za to wiem, co mówi szefowa marketingu firmy Apsys – operatora centrów handlowych. To bardzo ładna formułka „operator” – trochę jak aplikacja Uber do zamawiania taksówek. Jeżeli są jakiekolwiek reklamacje wobec wykonania usługi, to Uber mówi, że przecież my jesteśmy tylko „platformą” – takim właśnie operatorem. To przecież znakomita tarcza obronna przed sądami i niezadowoleniem. Winni są inni!

Zdaniem szefowej marketingu Apsys Polska, wśród firm inwestujących w centra handlowe oraz zarządców tego rodzaju nieruchomości zaczyna dominować przekonanie, że obiekty te powinny być stawiane na lata. Konieczne jest zatem wpisanie ich zarówno w tkankę infrastruktury miejskiej, jak i społecznej.

„Dobrze o tym świadczy” budowa drogi pod oknami mieszkańców ulicy Milczańskiej i rozbuchana sieć dojazdowa, która może tylko generować korki. Berdychowo stoi, Jana Pawła II stoi, Rondo Rataje stoi – to już dziś. A co będzie jutro? Czy dodatkowy pas na kawałku długiej ulicy wpłynie na szybkość przejazdu?

– Odpowiedzialność biznesu nie ogranicza się już dzisiaj wyłącznie do zrównoważonego budownictwa – przekonuje Lidia Deja. – Istotne są także kwestie społeczne. W związku z tym właściwe projektowanie centrum jest nie tylko kwestią etyczną, lecz także ekonomiczną. Chodzi o to, żeby placówka znalazła swoje miejsce w społeczności lokalnej, była przyjazna, otworzyła się na miasto.

Pozostaje zadać pytanie, w jaki sposób architektura wkomponowuje się w zastaną przestrzeń, w jaki sposób koresponduje (jak pięknie mówią architekci) z blokami ratajskich osiedli, gdzie tworzy klin zieleni łączący centrum choćby z terenami rekreacyjnymi nad Maltą?

Znajomość klienta, wyczucie co do trendów społecznych i kulturowych oraz wiedza na temat nowinek technologicznych to podstawa przyjaznej ludziom i dobrze zaprojektowanej przestrzeni handlowej. Według Deji tego rodzaju nowoczesne placówki handlowe stają się swoistym hubem, wokół którego zaczynają rozkwitać usługi i inne funkcjonalności społeczne.

To gdzie jest to otwarcie na miasto. Mamy dwa akapity w wypowiedzi pracownika Apsysu wzajemnie się wykluczające. Albo otwarcie albo hub (z angielskiego koncentrator).

Wiąże się to również ze zmianą oferty, z którą tego rodzaju placówki zwracają się do konsumenta – zauważa Lidia Deja. – Dzisiaj to już nie tylko handel, lecz także rozrywka, rekreacja i kultura. Centra handlowe oferują spotkania, koncerty, eventy i pokazy. (…) Stąd oferta gastronomiczna restauracji, kawiarni, pubów i barów jest tak szalenie istotna.

Z tą kulturą to chyba taki żart. To znaczy, co będzie, godzinne spotkane z poczytnym pisarzem (czytaj – promocja nowej książki), spotkanie z reżyserem (akurat w kinie premiera jego filmu), może być nawet koncert chóru (na Boże Narodzenie – naród przy kolędach jest przecież bardziej skłonny do zakupów). Mogą być także różne artystyczne chałtury, wystarczy zobaczyć atrakcje innych centrów handlowych, Auchan, Tesco, Pestka czy City Center. To nic złego ale, mówienie o kulturze w przypadku marketów, jest tylko tanim chwytem pr’owym.

No dobrze, ale przecież Grażyna Kulczyk w Starym Browarze inwestuje w sztukę i różne wydarzenia artystyczne jak np. Taniec na Malcie. I zapewne nic na tym nie traci. A co mamy z pozostałych handlowych blaszaków? Gdzie ta kultura, albo oferta gastronomiczna w food courtach (sic!)? A futkurt – to pewnie w ramach integracji z językiem angielskim i kulinarnym kunsztem McDonaldsa albo prawdziwej pizzy w Pizza Hut. A przecież takie ładne słowa mamy w języku polskim: stołówka, jadłodajnia albo choćby nawet przaśna gastronomia.

Przytoczę przykład Posnanii, którą Apsys buduje właśnie w stolicy Wielkopolski, gdzie oprócz tradycyjnej oferty usług, jak kino i fitness, będzie basen, lodowisko, a dookoła centrum tereny zielone wraz ze ścieżkami rowerowymi, stacjami serwisowymi i punktami wypożyczenia roweru miejskiego – wymienia Lidia Deja. – To dobrze pokazuje, jak bardzo bierze się dziś pod uwagę zmianę potrzeb, zachowań i stylu życia współczesnego klienta.

Znowu pytanie, gdzie te tereny zielone? Nad Maltą! I żadna w tym zasługa operatora (jak wyżej – jak Uber). A gdyby nawet były, to przy ogromnej kubaturze molocha (vide makieta) i parkingu na 3 300 aut, trudno zagospodarować sensownie zieleń – prawdziwą zieleń. Nieporozumieniem jest też fakt, że prezydent Poznania patronuje promocyjnym imprezom molocha, który w swojej istocie ma funkcje destrukcyjną w stosunku do miasta. Jacek Jaśkowiak objął bowiem patronat nad rajdem rowerowym organizowanym przez Apsys, a prezydent Wudarski będzie gościem honorowym eventu.

Dla mnie całe to centrum jest z kosmosu. Nawet podoba mi się hasło promujące fanpage – Ludzie Posnania – ludzie z kosmosu. Bo przecież cholera wie, co się stanie z tymi 6 tysiącami planowanych pracowników, którzy przez co najmniej 8 godzin przebywać będą w nienaturalnych warunkach, w klimatyzowanych przestrzeniach bez światła słonecznego. Ludzie Posnania – strach się bać!

Cantrum Posnania wizualizacja

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz