K U L T U R A

Do przeczytania: Antonio Tabuchci “Czas szybko się starzeje”

Antonio Tabuchci - Czas szybko się starzeje  Foto:

Antonio Tabuchci - Czas szybko się starzeje

Z dziewięciu opowiadań, na które składa się ta książka, na szczególną uwagę czytelnika zasługują trzy. Szkoda, iż wśród nich nie ma tego, które poświęcone jest Krzysztofowi Piesiewiczowi, opisujące porzucenie przez adwokata lukratywnego zawodu, po to, by nie być listkiem figowym Systemu.  Jednak te, o których myślę warte są oderwania się od najpiękniejszej nawet pogody i poświęcenia czasu zarówno na lekturę, jak i przemyślenia. Pierwsze z nich ma dość prostą fabułę- oto na plaży gdzieś nad morzem Śródziemnym rozmawiają umierający oficer sił pokojowych i zbuntowana nieco nastolatka. Taką rozmowę mógłby prowadzić Konfucjusz ze swoimi uczniami. Idea to wspaniała rzecz, Mc Donald i Coca Cola jest złem. Jednak w imię idei mordowano ludzi a Mc Donald i Coca cola ludzi nie morduje. To jeden z wniosków tej rozmowy. Opowiadanie drugie to historia ludzi, którzy spotykają się po wielu latach. Kiedyś stali po przeciwnych stronach barykady- jeden był radzieckim interwentem na Węgrzech w 1957 roku, drugi bronił Węgier przed tą interwencją. Przez wiele lat Węgier miał wrażenie, iż zmarnował życie właśnie przez Rosjanina. Wiele lat szykował się do spotkania ze sprawcą swoich nieszczęść. Kiedy spotkali się po latach wypili razem butelkę wódki, zagrali kilka partii szachów i udali się razem do burdelu, zaś Węgier wspominał dni, w którym się spotkali jako najpiękniejszy okres życia. I wreszcie trzecie opowiadanie. Emerytowany agent Stasi przemierza ulice Berlina. Nie ma w swoim życiu już żadnego celu- NRD nie istnieje, on jest schorowanym wdowcem, który dzięki graniczącej ze złamaniem prawa zapobiegliwości zapewnił sobie pozbawioną trosk materialnych egzystencję. Nie ma więc pana, któremu trzeba służyć, nie ma też materialnej motywacji do służby, nie ma wreszcie nikogo, kto by kontrolował   życie osobiste. Emerytowany agent chodzi więc po ulicach Berlina zabijając czas śledzeniem przypadkowych osób, wspominaniem z nostalgią dawne lata, by wreszcie dojść do wniosku, iż zmarnował swe życie.

Nie radzę nikomu czytać tych opowiadań przed snem. Warto poświęcić piękne przedpołudnie na ich lekturę, by po niej zastanowić się czy nie możemy skorzystać z wniosków, do których nieco zbyt późno doszli bohaterowie tychże opowiadań.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz