POZnań

Zbieramy krew, szukamy dawcy szpiku

Druzyna Szpiku  Foto: Drużyna Szpiku

Druzyna Szpiku29 stycznia minie 6 lat od śmierci Ani Wierskiej, założycielki Fundacji “Dar Szpiku”. Długo zastanawiałam się jak uczcić tę kolejną rocznicę, jak nie dać zapomnieć o Ani, pomysłów było wiele, ale i tak jeden okazał się jak zawsze najlepszy rejestracja dawców szpiku i zbiórka krwi – mówi Dorota Raczkiewicz, szefowa Drużyny Szpiku.

Anna była marzycielką, romantyczką i siłaczką. Przez ostatnie 2 lata swojego życia walczyła nie tylko z białaczką, brakiem dawcy szpiku, ale przede wszystkim z ludzką niewiedzą i obojętnością. Zamarzyła by oswoić strach przed oddaniem “kropli krwi”. Zdążyła zarazić nas swoimi marzeniami i założyć Fundację Dar Szpiku, a szpik – to szansa na dalsze życie. Ania niestety jej nie dostała. Niespodziewanie zachorowała. Zawsze była aktywna i pełna optymizmu, naraz diagnoza : ”przewlekła białaczka szpikowa”. Trzeba walczyć, zatem zaczęła się walka, badania, chemie i kolejne informacje “w bankach światowych nie ma dla pani dawcy “. Nie gasła w Niej nadzieja i wiara, że kolejny dzień przyniesie nie tylko poprawę wyników, ale i informację ” pani Aniu jest”. Po roku pojawił się promyk nadziei; dawca z USA, miał zgodność antygenów, jednak Jego stan zdrowia nie pozwolił na życiodajny przeszczep.

“Mój dawca jest blisko, muszę Go tylko znaleźć” – to słowa, które słyszeliśmy każdego dnia. Słowa, które były przyczynkiem do działania. Rozmawiała z młodzieżą , nie bała się im powiedzieć “potrzebujemy Was,
możecie zrobić coś ważnego i wyjątkowego, dać życie” Wierzyła że nawet jeśli Jej życia nie da się uratować, to warto i trzeba to robić dla innych. Fundacja Anny Wierskiej „Dar Szpiku” – to Jej marzenie, a nasze zobowiązanie.

I tak od 6 lat rozpalamy to Jej marzenie, oswajamy strach i niewiedzę na temat przeszczepów, oddawania krwi i dzielenia się życiem.

27 stycznia zapraszamy, byście ten Nowy Rok zaczęli najpiękniej, jak tylko się da, czyli ratując czyjeś życie i dzieląc się swoim. Nasza akcja odbędzie się w Urzędzie Wojewódzki, przy al. Niepodległości w Poznaniu. Potrwa od godz. 9:00 do 15:00, krew zbierać będą pracownicy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, a wolontariusze Drużyny Szpiku pomogą wypełnić ankiety i odpowiedzą na pytania dotyczące bycia dawcą. Patronat nad tym szpikowym jubileuszem objął Wojewoda Wielkopolski Przemysław Pacia.

Tego dnia nie tylko będziemy wspominać Anię Wierską, ale także będziemy szukać dawcy dla 3 miesięcznego Maksia, który tak, jak Ania zachorował na białaczkę.

Maks Foto: Drużyna SzpikuMaksio urodził się 18.09.2013 roku w Toruniu. Uzyskał 10 pkt. w skali apgar- dorodny z niego noworodek- mierzył 57cm i ważył 3874:) Urodził sie w 40 tygodniu ciąży ( siłami natury) Po dwóch dniach pobytu w szpitalu mama wraz z maluszkiem uzyskali wypis bez żadnych przeciwwskazań! Po tygodniu wrócili do szpitala, ponieważ poziom bilirubiny u maluszka znacznie się podniósł (żółtaczka), po kolejnych czterech dniach hospitalizacji wrócili do domku. Od tamtej pory wszystko wydawało się być w porządku- oprócz tego, że Maksio był strasznym śpiochem i nie specjalnie chciał jeść. Bywały lepsze i gorsze dni, czasem był bardzo aktywny, czasem apatyczny i bez apetytu. Niepokojące dla rodziców stały się długie drzemki synka w ciągu dnia, o których kilkukrotnie informowali pediatrę. Miarka przebrała się, gdy maluch przespał 9 godzin i nie chciał jeść. Dzięki czujności i wytrwałości mamy Maksia Pani Korneli, która co kilka dni dreptała do przychodni z niepokojem 27.11.2013 r skierowano maluszka do szpitala na badania. Okazało się, że poziom limfocytów był znacznie podwyższony, długo nie musieli czekać na diagnozę 30.11 Padła “ostra białaczka limfoblastyczna: Ze względu na wiek Maksio trafił do grupy pośredniego ryzyka. Rodzicom świat się zawalił strach, niepewność i rozpacz. Jak powiedziała mi Pani Kornelia z mężem rozpadli się na tysiące kawałeczków….Jeszcze tego samego dnia zostały włączone sterydy, które miały przygotować do chemii, dodatkowo Maksio miał też przetoczoną
krew. Od tego momentu zaczęły się ciągłe badania i towarzyszący im strach i płacz rodziców i maluszka. W niedzielę 01.12 Maksio przeszedł operację miał założenia wkucia centralnego, czyli tzw. Browiaka, nie muszę pisać, że kolejny stres i obawa, ponieważ jest to operacja w narkozie. Przed operacją rodzice zostali poinformowani o wszystkich możliwych niepowodzeniach. Wiem, co piszę jest to MEGA strach i wyczekiwanie końca, by znowu móc zobaczyć swoje dziecko i je przytulić. Rodzice Maksia codziennie muszą patrzeć na ból i cierpienie swojego maleńkiego synka, bez chwili zastanowienia zamieniliby się z synkiem by już nie musiał cierpieć. W trudnych chwilach wspierają się nawzajem i powtarzają, że to wszystko jest dla dobra ich maleńkiego bohatera.-Maluch codziennie otrzymuje chemię ( onkowina, asparaginaza, daunorubicyna), która zabija zarówno złe komórki jak i dobre, dlatego też zdarzają się słabsze i mocniejsze dni, czasami niezbędne jest przetoczenie krwi, czasami osocza, bo krzepliwość spada. Niestety kolejny cios rodzicom został zadany 02.01.2014,Gdy dowiedzieli się, że ze względu na złą odpowiedź na sterydoterapię, chemioterapię oraz wystąpienie genu, ( MLL) konieczny jest przeszczep szpiku. Jest to JEDYNA droga do całkowitego wyzdrowienia.

Może to wy uratujecie Maksia.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz