Lunch biznesowy w śmietniku.

Sopocki sad skazał uczestników happeningu poznańskiej Akcji Alternatywnej Naszość na miesiąc nieodpłatnej pracy w sopockim Zakładzie Oczyszczania Miasta. Wyroki nakazowe wydane zaocznie właśnie dotarły pocztą do zainteresowanych. Powód? W marcu w czasie sesji sopockiej rady krzyczeli “Jacek Karnowski największym piratem morskim”. Jako groteskowy i przypominający czasy Pomarańczowej Alternatywy ocenili wczoraj ten wyrok znani prawnicy.

Czy za rządów Tuska mamy do czynienia z reedukacja niesłusznie myślących obywateli poprzez prace na śmietnikach? Dziś, czyli we wtorek 29 grudnia o 13.00., Akcja Alternatywna Naszosc organizuje w jednym z poznańskich śmietników konferencje-happening, mająca odpowiedzieć na to pytanie. Połączona ona będzie z ćwiczeniami przed odbywaniem kary w Sopocie, które poprowadzą ubrani w śmieciarskie uniformy członkowie Naszości. Zbiórka o 13.00 przy skrzyżowaniu ulic Bukowskiej i Polnej w Poznaniu, skąd udamy się na pobliski śmietnik.

By zyskać przychylność dziennikarzy śmieciarze z Naszości zaproszą ich na ekskluzywny lunch biznesowy w śmietniku. Wśród wykwintnych dan przewidziane są obierki od ziemniaków, skorki od banana oraz szkielety rybie. Wszystko to popić będzie można denaturatem o najdelikatniejszym bukiecie zapachowym przy dźwiękach śmieciarskich pieśni, w tym znanej niektórym z podstawówki “Hej ho, hej ho, my chłopcy z MPO”.

 Od czego zaczęła się sprawa? 20 marca tego roku członkowie poznańskiej Naszosci przyjechali do Sopotu. Odbywała się tam sesja rady miejskiej dotycząca prezydenta Jacka Karnowskiego, któremu prokuratura postawiła osiem zarzutów, w tym siedem korupcyjnych. Na otwarta dla widzów sesje wkroczyli członkowie Naszości w strojach piratów. Wręczyli Karnowskiemu papugę, która razem z nimi krzyczała “Jacek Karnowski największym piratem morskim”. Mówili, ze papuga możne się przydać Karnowskiemu w sadzie. Prezydent dostał tez beczułkę rumu. Jak tłumaczyli piraci, podziwiają oni wielkiego korsarza Karnowskiego i chcą rabować pod jego przywództwem.

Po wręczeniu prezentów na apel przewodniczącego rady opuścili oni sale. Przed budynkiem zainteresowała się nimi policja, która wylegitymowała piratów oraz – na żądanie Karnowskiego – zbadała ich na alkomacie. U ośmiu nie wykryła promili (wstyd!), u jednego – około pól promila, czyli rezultat wypicia dwóch piw.

Wyroki nakazowe członkowie Naszości otrzymali dopiero jako prezent na Boże Narodzenie. “Po wtargnięciu na salę obrad w trakcie ich przebiegu, poprzez wznoszenie okrzyków, głośne śpiewy i wymuszanie uległego zachowania na przewodniczącym Rady Miasta, zakłócili spokój i porządek obrad” – to zarzut sopockiej policji. Dotyczy on artykułu 51 kodeksu wykroczeń: “Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Tymczasem zdaniem Naszości zgorszenie publiczne wywołuje prezydent Karnowski trzymając się stołka mimo korupcyjnych zarzutów.

Sad orzekł, iż wymierza trójce uczestników happeningu (reszta wyroków zapewne w drodze) “kary po miesiącu ograniczenia wolności polegającej na wykonywaniu nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na rzecz społeczności lokalnej w Zakładzie Oczyszczania Miasta w Sopocie w wymiarze 30 (trzydziestu) godzin w stosunku miesięcznym”. Dodatkowe zdziwienie prawników budzi fakt, że poznaniakom kazano oczyszczać… Sopot. Oznaczałoby to, że powinni oni wynająć na miesiąc kwatery nad morzem lub dojeżdżać tam pociągiem.

Wśród skazanych jest także Klaudiusz Wesołek z Gdańska, legenda polskiego happeningu, przed 1989 rokiem działający w ruchu Wolność i Pokój (więcej o Klaudiuszu w wyszukiwarce Google), który posłużył członkom Naszości jako przewodnik na krętych korytarzach sopockiego urzędu miejskiego.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz