Przepisy

Kuchnia poznańsko – kawalerska czyli oszczędnie, prosto i czysto.

dynia vol1  Foto:

W tak zwanych profesjonalnych książkach kucharskich nie piszą całej prawdy. Autorom się wydaje, że odtwórca wszystko wie, np. w temacie mięsa marynowania. Co to jest marynowanie a nawet marnowanie (lub nie) wiadomo, ale co z czym i dlaczego? A nie marnowanie jest dla autora kluczowe – wiadomo – kuchnia poznańska.  Ale nie o mięsie chcieliśmy!

Lodówka kawalerska jest jak studencka. Trochę też jesienna – hula wiatr! I dlatego dziś przed państwem gwiazda sezonu korbol zwany dynią. Tu można podać definicję że coś tam coś tam, z jakiś tam pochodzi rodziny, kalorii i odżywczych ma ileś. Dynia kupowana jest na straganie, najlepiej od tak zwanej baby, która mówi, że ze wsi jest. Choć czasem może okazać się, że to sioło to jest akurat przy A2 albo jeszcze gorzej przy wąskiej jednopasmówce, gdzie chytrzy tirowcy zamiast płacić za autostradę marnują życie przydrożnym mieszkańcom i mieszkankom Bałkanów (gdzie dynia też jest znana!)

dynia vol1

Wiadomo jednak, jak facet głodny to idzie na miasto a najlepiej do mamusi. Chyba, że mu się nie chce. Powodów jest wiele np. deszcz, późno, telewizor. Albo – zauważy interesująca inspirację (szkoda, żeby się zmarnowało) – w postaci wspomnianej dyni, którą obdarowali hojnie przyjaciele. Chciałoby się napisać, że ze wsi! A co złego, że ze wsi – zdrowo, spokojnie, a niebo jakie piękne – czarne z gwiazdami! O czarnym jeszcze będzie w końcowym fragmencie przepisu. Obok takich elementów jak czas przygotowania, czas gotowania należy dodać obowiązkową dla targetu informację – „czas sprzątania”

Otóż postanowiłem zrobić na początek małą przekąskę. Chipsy z dyni. Proste, ba – banalne. Pamiętać jednak musimy, że częściami niejadalnymi są w dyni pestki i skórka. A propos – dynia to warzywo czy owoc? Nie wstydźmy się zadawać pytań. Człowiek w końcu całe życie się uczy. Należy na początek wykroić cieniutki plasterek dyni i wrzucić go na gorącą patelnię grillową. Pewnie można także na zwykłą, którą zazwyczaj mamy. Biorąc pod uwagę dziwne pytania (dla tak zwanych profesjonalistów) – czy na patelni grillowej smażymy na oleju? Pierwsza myśl – bzdura! Nikt przecież do grliia w ogrodzie nie dolewa oliwy, co najwyżej rozpałkę żeby fajnie się jarało!

Ale okazuje się, że bez oliwy, z oliwą jednak też, dymi się w cholerę! Konieczny wyciąg na maksymalną trójkę + otwarte okno. Pewnie lepiej by było wlać więcej tłuszczu ale chciałem tak bardziej eko i żeby na dyniowym chipsie pokazały się te spieczone paski grillowe. Fajnie i profesjonalnie wtedy wygląda! Może bardzo chrupiące nie wyszły, ale smakowały wybornie! Dynia jest dość mdła więc dodałem podczas smażenia przyprawę do mięsa żeby smakowało alla karkóweczka. Wiem, wiem to totalne passe w kulinarnej blogosferze – ale czasu i sił zabrakło na inne pomysły “umięsowienia” warzyw. Trochę soli i pieprzu też nie zawadzi.

Dynia na rynku Wildeckim

Sprzątanie szybciutkie, można zjeść z patelni, pod warunkiem że się nie przypali, ale to już teraz wiemy i już się nie powtórzy. Najgorsze jest połączenie patelni z sosem powstałym z oliwy i przypraw sypkich – efekt czarna spieczona maź. Gar trzeba odstawić – pewnie w tak zwanych profesjonalnych przepisach (TZPP) tego nie podają i namoczyć. Czyli realnie – zabierzemy się do tego na drugi dzień, albo wtedy, kiedy w zlewie albo zmywarce nie będzie już miejsca. Czas sprzątania; dodać dodatkowo kilka godzin.

Mamusia zawsze mówiła, że do jedzenia musi być jarzynka. W sumie dynia może być “łosz end goł”, “twórcą i tworzywem”daniem i jarzyną ale skoro dziś ma smak wołowinki (użyliśmy przyprawy grillowa do mięs) to zdecydowałem się na banalną sałatę. Pomidory, oliwki, pietruszka (też ze wsi) – to wszystko polane sosem balsamicznym. Cholerstwo jest dosyć drogie, 15-20 zł, ale buteleczka wystarcza na długo. Otóż sos ten – wczuwając się w TZPP przełamuje smak dania głównego podkreślając włoską nutę w jakże polskiej dyni o smaku wołowinki.

Niestety po konsumpcji zaleciało malizną, a że dynia była spora – nawet po wyrzuceniu pestkowego miąszu zdecydowałem się przygotować kulinarny dopychacz – dynię z cebulą i jajkiem. Ale to już kolejna opowieść.

2 komentarzy

kliknij by dodać komentarz