K U L T U R A

Do przeczytania: Jakub Małecki – Dżozef

Jakub Małecki - Dżozef  Foto:

Jakub Małecki - DżozefPrzyznam, że nie lubię tego gatunku literackiego. Tym bardziej więc mogę powiedzieć, iż książka ta mnie mile zaskoczyła. Znajdujemy w niej spojrzenie oczami wchodzącego w życie młodego chłopaka z zakazanej dzielnicy na Polską rzeczywistość początku XXI wieku, odrobinę grozy, nierzeczywistą opowieść, delikatnie zaznaczone miłosne akcenty i szczęśliwe zakończenie. Wszystko to napisane jest językiem lekkim z dużym poczuciem humoru i zawiera dyskretnie przemycony morał.
Sam początek książki nie jest może zachęcający do czytania. Ot historia jakich wiele- pech prześladuje młodego chłopaka- Grzesia, który w krótkim czasie zostaje pobity, traci telefon komórkowy, pracę a wreszcie trafia do szpitala. W szpitalu poznaje trzech mężczyzn: wiecznie niezadowolonego Marudę, przedsiębiorcę Kurza i tajemniczego pana Stasia. Właśnie pan Stasio intryguje Grzesia. Grześ jeszcze kogoś takiego nie spotkał- pan Staś czyta książki, używa innych słów niż otoczenie, potrafi prowadzić wręcz sokratejskie dysputy o świecie czy życiu, nawet jego ruchy są bardziej delikatne i miękkie. Kiedy pan Staś zaczyna gorączkować Grześ spisuje historie jego życia. Historia ta staje się narkotykiem całej sali. Mężczyźni nie zauważają nawet jak zaczyna wywierać na nich wpływ. Nagle sami czują się uwięzieni w salce szpitalnej, a atmosfera zaczyna gęstnieć i powoli przypominać tą, jaką widzieliśmy we Wstręcie Polańskiego. Paranoiczne przekonanie o winie pana Stasia i jego opowieści prowadzi ich na krawędź obłędu. Koszmar się wreszcie kończy, a życie każdego z leżących na sali ulega zmianie. Książkę tą odczytuję jako swoisty hołd złożony twórczości Josepha Conrada – pan Staś rozczytuje się w Conradzie, obłęd w jaki wpadają chorzy z sali przypomina nieco atmosferę Jądra ciemności, wreszcie po jej zakończeniu miałem przemożną ochotę przeczytać jeszcze raz Lorda Jima.
Zachęcam do lektury. Warto.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz