Sport

Kolejorz – Śląsk Wrocław 2:2

Sergei Krivets na treningu  Foto: lepszyPOZNAN.pl / ag

Sergei Krivets na treningu Foto: lepszyPOZNAN.pl / agDo 22 minuty mecz był rozgrywany pod dyktando Kolejorza. W 22 minucie sędzie podyktował kontrowersyjny rzut karny, który goście wykorzystali i objęli prowadzenie 0:1. Przez kilka minut Lechici grali jakby bez przekonania.

Wszystko się zmieniło w 30 minucie, kiedy Krivets zdobył kontaktowego gola. Sam strzał, ale też zdobyta bramka zadziałały jak czarodziejska różdżka, która zmieniła grę zawodników Lecha. Na kolejną bramkę czekaliśmy zaledwie 10 minut. Zamieszanie pod bramką gości wykorzystał Ubiparip. Do szatni lechici schodzili raczej w dobrych nastrojach prowadząc 2:1.

Czekamy na drugą połowę w dobrych nastrojach 🙂

Dokładnie nie wiemy jak to się stało, że Dariusz Sztylka strzelił nam bramkę. Jesteśmy chyba tym tak samo zaskoczeni jak Kotor i cała nasza obrona. Mamy od 53 minuty remis. Mecz rozpoczął się praktycznie od początku i wierzymy, że zwycięży lepsza drużyna gospodarzy 😉

Po wyrównaniu żadna z jedenastek nie ma dobrego pomysłu, by zdobyć przewagę na boisku. W 62 minucie Murawski, który wszedł na murawę kilka minut temu strzelił w kierunku bramki gości, ale bramkarz wyłapuje piłkę. Trzy minuty później niewiele zabrakło, by Ślusarski dobrym podaniem zagroził bramce Śląska. Mamy rożny. Chwilę później kolejny, ale oba były nie wykorzystane.

W 70 minucie Krivets próbował z dystansu zaskoczyć bramkarza, ale wystrzelona piłka minęła o kilkadziesiąt centymetrów słupek… niestety nie po tej stronie, którą zaplanował sobie nasz zawodnik.

Ale mieliśmy szczęście w 84 minucie. Piłkę uderzoną przez Milę przepuścił Kotor, ale na szczęście zatrzymał słupek. od kilku minut Śląsk Wrocław dominuje na Bułgarskiej.

W 92 minucie Hubert Wołąkiewicz dostaje czerwoną kartkę po faulu, którego dopatrzył się sędzia. Dwie ostatnie minuty doliczonego czasu przyjdzie nam grać w osłabieniu.

Szkoda… ostatnie 15 minut meczu było już “nijakie”. Zmęczenie zawodników było wyraźne. Brakowało kondycji i pomysłu na wykończenie akcji, których (przyznajmy) goście mieli więcej. Coraz gorzej wyglądała również murawa, która miejscami przypominała szwajcarski ser.

Remis to tak naprawdę zwycięstwo gości. Cały mecz był dobrym widowiskiem. Szkoda tylko, że nie zakończyło się ono lepszym dla nas wynikiem. Głowa do góry – przed nami kolejne mecze!

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz