Festiwal (NIE) dobrego smaku

Festiwal (NIE) dobrego smaku  Foto: Piotr Rychter

Jako poznaniaka cieszy mnie fakt, pojawiania się imprez aspirujących do wpisania się w kanon hasła reklamowego Poznania – Know how. Ale z drugiej strony jak śledzę doniesienia, w których czytam, że 7 (słownie siedmiu) wystawców ze 120 zgłosiło stoisko z produktami spożywczymi odpowiedniemu urzędowi. To nóż w kieszeni się otwiera. Do tego sprawa z ilością umywalek – 1 na 60 stoisk. To pytam się gdzie my jesteśmy? Gdzie jest ten poznański ordnung?

Można by było to przełknąć – zalecenia pokontrolne są, kar zdaje się nie ma, ale mamy bałagan. Zostawmy już organizatorów tego festiwalu i zajmijmy się tymi, którzy mają dbać o porządek w mieście. Straż Miejska, bo o niej mowa została powołana do pilnowania ładu i porządku. Nie chcę wchodzić w polemikę czym najczęściej się zajmują strażnicy, ale chcę przedstawić efekty ich pracy. Wspomniany już festiwal odbywający się na płycie Starego Rynku, a co mamy  w zamian? Darmowy parking na ulicy Wielkiej, Świętosławskiej, Wodnej, Zamkowej – w miejscach, gdzie nie wolno wjechać pojazdom, a co dopiero tam stać. Żeby nikt nie zarzucił mi naskakiwania na Strażników Miejskich dałem im szansę zauważenia problemu – przez cały piątek i pół soboty te auta skutecznie zasłaniały starówkę. Mnie jako mieszkańca raziły, turystów szukających “dobrych” ujęć raziły, jedynie strażnicy pozostali niewrażliwi na “wdzięk i urok” ciężarówek.

Ja jako mieszkaniec jestem ganiany przez strażników, kiedy podjadę samochodem, żeby zanieść zakupy do domu. Ok, ale za 5 minut moje auto zostanie odprowadzone na parking i nie będzie szpecić staromiejskich uliczek. A tutaj już przy kolejnej imprezie na rynku mamy wolną amerykankę. Co na to sami strażnicy? Dzwonimy pod numer 986. “Dobrze skierujemy patrol na miejsce” – słyszymy w słuchawce. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby chwilkę wcześniej patrol numer 6 nie przejeżdżał ta ulicą. Nie da się nie zauważyć dużych ciężarowych aut zasłaniających widok naszych zabytków. Co usłyszałem w odpowiedzi – “radiowóz śpieszył się do innej interwencji (…) zgłoszenie jest w kolejce oczekujących” – uwielbiam takie zakończenia. “A które miejsce zajmuję” – pytam z uśmiechem na twarzy oczekując w odpowiedzi jakiejś niebotycznej cyfry. Słyszę jedynie, że “takich informacji nie można przekazać”.

W chwili obecnej minęły 4 godziny od zgłoszenia problemu i nadal nie widzę, żeby ktoś zajął się tym 🙁 Szkoda, bo co mamy pokazać wszystkim odwiedzającym Poznań? Zdaje się, że pozostaje nam pochwalić się bajzlem i jakością floty transportowej 🙁

PS: Byłbym niesprawiedliwy twierdząc, że nic Strażnicy nie zrobili. Ja zauważyłem 1 (słownie jedną) blokadę założoną na ulicy Świętosławskiej. To i tak dobry wynik, bo 21 aut zaparkowanych bliżej rynku takiej blokady nie miało. A była godzina 21, kiedy tą blokadę zdejmowano. Jest niedziela dyżurny Straży Miejskiej “wiemy o problemie i w miarę swoich możliwości staramy się go rozwiązać”. Ech, z niecierpliwością czekam na poniedziałek. Zniknie cały ten bajzel i przynajmniej będzie szaro, ale porządnie.

1 komentarz

kliknij by dodać komentarz


  • trudno się nie zgodzić a autorem, syf starszy wokoło! Nie widzialem ze z tymi umytwalkami tak beznadziejnie a przeciez prosto z lady – w zasadzie jak w latach 80 sprzedawane sa wedliny!