Malta dla Opornych

charlotte gainsbourg  Foto: malta festival 2010

charlotte gainsbourg Foto: malta festival 2010Wiem, są tacy, choć niektórym może to się wydać dziwne, którzy na czas festiwalu maltańskiego biorą urlop (żeby rozkoszować się sztuką, rzecz jasna), są też inni, którzy sztukę konsumują przypadkiem przy okazji piwka albo weekendowego lansu na Starym Rynku. Jest też paru takich, którzy zaproszeni przez miłą osobę chyżo i z ochotą korzystają z teatralnych atrakcji.

//

Pal licho, jeżeli wybrana osoba jest miłośniczką teatru – w klasycznym znaczeniu tego słowa, ale co ma zrobić statystyczny facet, jeżeli musi pójść (chyżo i z ochotą) na balet (tym razem, nie w klasycznym, idiomatycznym znaczeniu tego słowa). Balet! Czymże dziś jest balet – dla laika! Tańcem rytmicznym, podskokami, obrotami, wygibasami, figurami, piruetami, pląsaniem, nie chciałbym, ze by to zabrzmiało negatywnie, bo przekonałem się że to prawdziwa sztuka, dla oka i duszy! Że tak powiem to nie takie hop – siup, osiąganie tanecznego mistrzostwo wymaga niezłego doświadczenia scenicznego i niezłej kondycji.

//

Tancerze Alain Platela pokazali jak fascynujący może być taniec grupowy. Pewnie fani sztuki współczesnej jak kobiety z radia Maryja poturbowaliby quasi recenzenta za użycie słowa grupowy – ale chciał on tylko ten zbiorowy dynamizm przeciwstawić solowej ekspresji tancerki Artemis Staviridi, w sztuce… tu spogląda na program…. Another Sleepy Dusty Delta Day. Opowiada ona o samobójczym skoku z mostu młodego chłopaka i zakochanej w nim dziewczynie, która próbuje sobie z tą śmiercią poradzić. Another Sleepy Dusty Delta Day jest napisane w formie pożegnalnego listu mężczyzny do ukochanej. Tancerka wyobraża sobie jego ostatnie chwile. Jednocześnie prowadzi codzienną egzystencję: praca, piwo w przerwie. Temat zakazanej miłości, oddania, wielkiego skoku w nieznane stanowią punkt wyjścia dla spektaklu – przejmującego obrazu samotności i zagubienia.

Miłość i szara egzystencja są autorowi bliskie, szczególnie picie piwa, bawienie się kolejką elektryczną (jeden z rekwizytów), trochę mniej bliskie jest przerzucanie węgla i smarowanie się czarnym miałem (wizualizacja codziennego znoju) ale tego jako egzemplifikację pracy w fabryce osobiście również doświadczył.

//

Bohaterka, oryginalnej urody, bardzo ładna, najpierw opowiadała o życiu, mówiła po angielsku, ale nieznający języka Szekspira mogli zobaczyć tłumaczenie na specjalnym ekranie. Były to słowa, przechodzące w melorecytacje, które w końcu stawały się piosenką! Spektakl był widowiskiem aktorsko-taneczno-śpiewanym (to z programu, choć akurat to autor zauważył). Pani dynamicznie tańczyła w eleganckiej żółtej sukni (potem wysmarowanej miałem węglowym), na początku w szpilkach (wysoki obcas), potem na szczęście boso (co by było, jakby sobie kostkę skręciła).

//

Spektakl trwał 50 minut, to według quasi recenzenta optymalnie, bo zupełnie się nie wynudził, te kilkadziesiąt minut minęło jak z bicza strzelił. Trochę ogarnął go smutek (znaczy, że zrozumiał, co autor chciał przekazać) – przejmujący obraz samotności i zagubienia.

//

A propos, lekko się zagubił podczas wtorkowego koncertu Charlotte Gainsbourg. W Internecie wyczytał, że to córka francuskiego pieśniarza i aktora Serge’a Gainsbourga oraz brytyjskiej aktorki Jane Birkin. Czasem się zdarza, odziedziczyć urodę po tatusiu a talent po mamusi, ale skoro rodzice są artystami, to w sumie obojętne. Niestety to muzyka była lekko obojętna dla jego uszu. Spodziewając się lekko nostalgicznej francuskiej piosenki za późno doczytał, że Szarlota wykonuje raczej awangardowe, rockowe kawałki, które świetnie nadawałyby się do klubu muzycznego. Wokalistka wystąpiła w Starej Rzeźni w czarnych skórzanych spodniach, trochę nieśmiała, wycofana. Okazało się, że poznański koncert był etapem jej pierwszej trasy koncertowej z prawdziwego zdarzenia. Być może dystans ze strony publiczności spowodowany był długimi rzędami krzeseł. Niestety, dziewczyna nie potrafiła porwać kilkuset osób czekających na… No właśnie na co? Przyznaje, marudziłem trochę, że śpiewała cichutko, subtelnie, delikatnie, ale to jednak był kawałek dobrej muzyki! (przekonał się słuchając piosenek w Internecie). Dziewczyna ma talent, ale chyba nie sceniczny, aktorski!

//

I jeszcze jedna uwaga podsumowująca występ pani Szarloty: chciałem zaznaczyć, ze strasznie denerwujący są ludzie wychodzący z koncertu podczas jego trwania. To na prośbę koleżanki recenzentki (ale z prawdziwego zdarzenia).

http://www.youtube.com/watch?v=YA1CY95mjyU

TeDeRed

1 komentarz

kliknij by dodać komentarz


  • faktycznie sporo baletu na Malcie, ale oryginalne to wszystko, faktycznie moze sie podobac 🙂 nie za bardzo rozumiem tylko temat Malty: idiom Flamandowie – ale o co chodzi?