Sport

Półfinał debla nie dla Walkowa i Zielińskiego

Joao Domingues (POR)/GastaoElias(POR) vs Szymon Walkow (POL)/Jan  Foto: Paweł Rychter
Joao Domingues (POR)/GastaoElias(POR) vs Szymon Walkow (POL)/Jan Zieliński (POL) - Poznan Open 2021 - 28.072021 r. (foto: Paweł Rychter)

Ruben Gonzales i Hunter Johnson zasłużyli w tegorocznym turnieju deblowym Poznań Open na przydomek „pogromcy Polaków”. Dzień po zwycięstwie w pierwszej rundzie z Maksem Kaśnikowskim i Danielem Michalskim filipińsko-amerykański duet po emocjonującym spotkaniu zakończonym super tie-breakiem pokonał 2:6, 7:6, 13:11 kolejną biało-czerwoną parę – rozstawionych z „dwójką” Szymona Walkowa i Jana Zielińskiego.

Czwartkowe zmagania na korcie centralnym zamykał ćwierćfinałowy mecz turnieju deblistów z udziałem rozstawionych z numerem drugim reprezentantów Polski. W poprzedniej rundzie pewnie i szybko ograli portugalski duet Joao Domingues-Gastao Elias. Tym razem natomiast ich rywalami byli Filipińczyk Ruben Gonzales i Amerykanin Hunter Johnson. Wczoraj duet ten ograł inną parę Polaków – Maksa Kaśnikowskiego oraz Daniela Michalskiego i dzień później chciał powtórzyć ten wyczyn.

Jednak to Polacy lepiej rozpoczęli to spotkanie. Walkowowi i Zielińskiemu po bardzo zaciętej walce udało się wywalczyć przewagę przełamania już w pierwszym gemie. To ułatwiło im przejęcie inicjatywy, dzięki czemu biało-czerwoni spokojnie kontrolowali przebieg całego seta. Polacy byli skuteczniejsi w długich wymianach, znakomicie też funkcjonował ich serwis, dzięki czemu nie tylko nie pozwolili rywalom ani razu się przełamać, ale też dodatkowo sami wygrali jeszcze jednego gema przy serwisie przeciwników. Ostatecznie cała partia zakończyła się ich wyraźnym zwycięstwem 6:2.

Gonzales i Johnson przebudzili się w drugim secie. Filipińsko-amerykańska para sprawiła Walkowowi i Zielińskiemu sporo kłopotów swoim serwisem, przez co w pierwszych pięciu gemach rywalizacja była bardzo wyrównana i żadna ze stron nie zdołała przełamać. Dopiero w szóstym udało się reprezentantom Polski wygrać przy podaniu rywali, jednak ci od razu po tym wywalczyli przełamanie powrotne. W tym momencie partii Walków i Zieliński wpadli w lekki dołek, bowiem nie dość, że przegrali dwa kolejne gemy do zera, to jeszcze w dziesiątym przy stanie 4:5 aż dwa razy popełnili podwójny błąd serwisowy. Ostatecznie jednak Polacy nie dali się przełamać, a rywalizację w tym secie rozstrzygał tie-break. Choć lepiej rozpoczęli go gracze gospodarzy to jednak w decydującym momencie to para Gonzales-Johnson przechyliła szalę na swoją korzyść wygrywając 8:6. O zwycięstwie w całym meczu decydował więc super tie-break.

Rozstrzygająca rozgrywka stała na bardzo wyrównanym poziomie. Kibice na korcie centralnym mogli obejrzeć mnóstwo zaciętych wymian i zwrotów akcji. W końcówce obie strony miały okazję, by rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Gonzales i Johnson przy stanie 9:8 mieli piłkę meczową przy swoim serwisie, popełnili jednak podwójny błąd i nie wykorzystali swojej szansy. Niedługo później okazję mieli też Walków i Zieliński, jednak wtedy piłka po zagraniu rywali pechowo odbiła się od taśmy i zmyliła Zielińskiego. Ostatecznie super tie-break zakończył się zwycięstwem filipińsko-amerykańskiego duetu 13:11. Gonzales i Johnson ograli tym samym drugą polską parę w turnieju, a dla rozstawionej z dwójką pary Walków-Zieliński tegoroczne zmagania na kortach w stolicy Wielkopolski zakończyły się już na etapie ćwierćfinału.

Zwycięzca turnieju deblowego nie ukrywał zresztą rozgoryczenia postawą swoją oraz partnera w tym meczu. – Nie mogę powiedzieć, że był to dla nas dobry mecz. Mieliśmy wygraną w zasięgu, wywalczyliśmy przełamanie w drugim secie, jednak zabrakło nam koncentracji, by doprowadzić sprawę do końca. Przespaliśmy nasz moment, później przeciwnicy złapali swój, a my im za łatwo na to pozwoliliśmy – podsumował spotkanie Walków.

Jego wraz z Janem Zielińskim nie zobaczymy już w tym roku na kortach Parku Tenisowego Olimpia. Ruben Gonzales i Hunter Johnson będą natomiast przygotowywali się do swojego starcia półfinałowego, w którym czeka już na nich kolejny z Polaków, Karol Drzewiecki, w parze z Australijczykiem Aleksandarem Vukiciem.

Użyte w artykule zdjęcia: Paweł Rychter

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz