Sport

Aleksiej Watutin zwycięzcą Poznań Open 2017

Poznan Open 2017  Foto: lepszyPOZNAN.pl/Piotr Rychter

W finale odbywającym się „na raty” Rosjanin Aleksiej Watutin w trzech setach pokonał Argentyńczyka Guido Andreozziego. To największy sukces w karierze 24-latka z Wołgogradu. Mecz zapamiętamy na długo!

Kilka minut po godzinie 12 rozpoczął się pojedynek, który zgromadził na trybunach wielu kibiców tenisa. Wszyscy w napięciu oczekiwali jego rozstrzygnięcia, ponieważ trudno było wskazać zdecydowanego faworyta. Łatwo można było znaleźć argumenty tak za Watutinem, jak i Andreozzim.

Spotkanie od początku nie zawodziło, towarzyszył mu spory ładunek emocjonalny. W trzecim gemie pierwszego seta niewielki kryzys dopadł Rosjanina. Miał problem ze swoim serwisem – najpierw dwukrotnie łapał piłkę po niezadowalającym go podrzucie, następnie popełnił podwójny błąd. To pozwoliło Andreozziemu „przełamać” rywala i wyjść na prowadzenie 2:1. Sportowa złość zaowocowała tym, że Watutin wygrał piątego gema do 0. Czy to przestraszyło rywala? W żadnym stopniu. Argentyńczyk w szóstym gemie odpłacił się rywalowi tym samym, a po chwili poszedł za ciosem i po raz drugi odebrał podanie przeciwnikowi. Uciekł na 5:2 i jasne stało się, że za moment będzie miał seta w kieszeni. Wygrał 6:2.

Drugi set na pewno nie był dla ludzi o słabych nerwach. Tenisiści zafundowali prawdziwy rollercoaster – i to bez trzymanki! W pierwszym gemie Watutin bardzo mocno musiał się napocić, by nie pozwolić przeciwnikowi na przełamanie. Tym razem obrona jeszcze mu się udała, ale w trzecim gemie już nie miał tyle szczęścia. Andreozzi znalazł się w dogodnej sytuacji. Rosjanin bardzo szybko ostudził rozgrzaną głowę rywala i od razu zrewanżował się wygranym gemem przy serwisie przeciwnika. Bardzo zacięty okazał się 9. gem, kiedy to znów bliski przełamania był Argentyńczyk. Czego nie udało mu się osiągnąć w dziewiątym, zrobił w jedenastym. Andreozzi znów był w doskonałej sytuacji.

Dwunasty gem drugiego seta mógł być ostatnim niedzielnego finału w Parku Tenisowym Olimpia. 25-latek z Buenos Aires miał dwie piłki meczowe. Rosjanin je obronił i doprowadził do remisu (6:6). To oznaczało, że czeka nas tie-break. W nim najpierw piłkę setową miał Watutin, potem byliśmy świadkami czterech piłek meczowych dla Andreozziego. Aleksiej wykazał się jednak niesamowitą odpornością psychiczną i wygrał 12-10, doprowadzając w ten sposób do trzeciego seta. A wszystko po tym, jak sześć razy turniejową „szóstkę” jedna piłka dzieliła od końcowego triumfu!

Trzy sety w meczu Anreozziego? To nie powinno nikogo dziwić, Argentyńczyk każdy mecz na Poznań Open rozstrzygał właśnie rezultatem 2:1. W lepszej sytuacji wyjściowej był jednak tym razem jego przeciwnik – to on był na fali. Szybko to udowodnił, bo już w pierwszym gemie wygrał przy serwisie rywala. Działo się to kilka minut po godzinie 14. W tym czasie ciemne chmury przykryły niebo na Golęcinie i zaczął padać deszcz. Tenisiści rozegrali jeszcze tylko trzy gemy i po 2 godzinach oraz 13 minutach boju na korcie centralnym, przy wyniku 3:1 dla Watutina, rywalizacja została przerwana.

Wyłącznie dzięki kapitalnej pracy wykonanej przez kortowych możliwe było wznowienie spotkania. Po 3,5-godzinnej przerwie zawodnicy znów pojawili się na korcie. W 9. gemie, przy wyniku 5:3 i serwisie Andreozziego, Rosjanin miał piłkę meczową. Wykorzystał pierwszą okazję i tym samym wygrał swój pierwszy w karierze challenger ATP.

Jestem niesamowicie zadowolony. Naprawdę jestem w świetnej formie, choć dzisiaj zacząłem bardzo nerwowo. Wierzyłem jednak w końcowy sukces. Kluczowe okazało się obronienie sześciu piłek meczowych w drugim secie. Przerwa mnie nie wybiła z uderzenia, utrzymałem odpowiednią koncentrację. Dziękuję organizatorom i kibicom – mówił tuż po meczu Rosjanin.

Na pewno pozostaje lekki niedosyt. Miałem aż sześć piłek meczowych i powinienem którąś z nich wykorzystać. Popełniałem wtedy niewymuszone i stosunkowo proste błędy. Z drugiej strony, naprawdę trudno jest połączyć dwa turnieje, a przecież w Poznaniu zagrałem i w singlu, i w deblu. Wczoraj udało się finał wygrać, dzisiaj nie, jednak ten tydzień zdecydowanie zaliczam do udanych – oceniał z kolei na gorąco Andreozzi.

Użyte w artykule zdjęcia: lepszyPOZNAN.pl/Piotr Rychter

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz