BizNews

Uber drożeje – jest jeszcze konkurencją dla drynd?

Uber w Poznaniu  Foto: lepszyPOZNAN.pl

Niecałe dwa tygodnie od uruchomienia usługi Uber w Poznaniu rosną ceny za przejazd. Czy korzystanie z takiego transportu jest jeszcze opłacalną alternatywą dla drynd? Nie zawsze.

Sama usługa była uruchamiana nieco w tajemnicy. Początki w Poznaniu na pewno nie były łatwe. Nie do wszystkich potencjalnych klientów dotarła informacja, że można już z niej korzystać. Brakowało także samochodów i kierowców. Testowaliśmy usługę podczas pierwszego weekendu. Z zaplanowanych siedmiu kursów udało się zrealizować tylko pięć. Trzeba było jednak bardzo długo “polować” na samochody. Trafialiśmy na kierowców, którzy przyjechali do Poznania z Trójmiasta i Krakowa. Tylko jeden był z Poznania.

Od wtorku, 17 listopada, a więc niecałe dwa tygodnie od inauguracji usługi w Poznaniu, zaczął obowiązywać nowy cennik za jazdę samochodami zarejestrowanymi w systemie Uber. Jest drożej.

Korzystając z tej usługi zapłacimy teraz 7,00 złotych za start, 1,50 zł za każdy przejechany kilometr i 35 groszy za każdą minutę jazdy.

To, że czas oczekiwania na przejazd nie przekracza kilku minut, jest tym co sprawia, że ludzie wybierają Ubera – piszą przedstawiciele tej firmy.

Ta dewiza nie sprawdza się raczej w Poznaniu. Dzisiaj postanowiliśmy przetestować usługę kolejny raz. Od razu mówimy, że wynik nie był dla niej korzystny.

Włączyliśmy aplikację i wpatrywaliśmy się w ekran tabletu 50 minut. Cały czas widzieliśmy komunikat o braku dostępnych samochodów. Po tym czasie zadzwoniliśmy i zamówiliśmy dryndę w jednej z korporacji. Wybraliśmy jedną z tańszych, bo bejmy trzeba oszczędzać. Zadzwoniliśmy do Zrzeszenia Transportu Prywatnego (196 22). Samochód przyjechał po 5 minutach. Komunikat Ubera nadal się nie zmienił.

Do pokonania mieliśmy 8 km, miało to zająć około 8 minut. Uber wycenił taką jazdę na kwotę między 21,00 a 26,00 złotych, w zależności od wybranej trasy. Wybralibyśmy oczywiście tą krótszą, a zarazem szybszą. Liczymy z kalkulatorem – wychodzi dokładnie 21,80 zł.

Przyjechała drynda. Wsiadamy, podajemy adres. Zajeżdżamy na miejsce, płacimy… 21,40 zł i dostajemy na dowód paragon. Ten akurat nie jest nam do niczego potrzebny.

Droga powrotna. Uruchamiamy aplikację Uber, wpatrujemy się kilka minut w komunikat o braku samochodów. Zamawiamy taksówkę. Ta przyjeżdża, rozmowa z dryndziarzem umila czas przejazdu. Płacimy ponownie 21,40 zł.

Uber miał być tańszy, na samochód nie miało się długo czekać. Jak widać czeka się bardzo długo, wuchta wiary już się zraziła. Teraz jeszcze podwyżka cen. Ma ona pozwolić na lepsze zarobki kierowców. Pytanie tylko, czy w takiej sytuacji będą oni mieli klientów?

Czy Uber może być konkurencją dla dryndziarzy? Tak. Jazda z wykorzystaniem tej aplikacji będzie opłacalna w dni świąteczne i w nocy, czyli w sytuacji gdy taksówki zaczynają stosować inne taryfy. Pod warunkiem również, że nie zmienią się ceny w Uberze.

Uber

4 komentarzy

kliknij by dodać komentarz


  • Uber włączy surge pricing i tyle. W trójmieście jest cena x1.5 – x2.7. Poza tym 25% prowizji od obrotu dla ubera. Super interes do opodatkowania taksówek na rzecz USA.

  • W tej chwili konkurencją w Warszawie dla Ubera to Heetch – maja bardzo atrakcyjna ofertę. Stałe ceny – 1,1 zł od km w Warszawie i okolicach. Korzystam i jestem zadowolony.