Aglomeracja

Euromajdan nadal trwa

Tuż przed podróżą do Kijowa  Foto: lepszyPOZNAN.pl / Mathias Mezler

To, co działo się na Ukrainie od listopada poruszyło wielu poznaniaków. Organizowano demonstracje poparcia, zbiórki darów i bejmów. Szpitale w całym naszym województwie gotowe były do przyjęcia rannych, podczas krwawych walk w Kijowie i innych miastach u naszego wschodniego sąsiada.

Tuż przed podróżą do Kijowa Foto: lepszyPOZNAN.pl / Mathias MezlerDemonstracje rozpoczęły się w listopadzie 2013 roku po tym, gdy prazydent Wiktor Janukowycz ogłosił odłożenie podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Demnstranci osiągnęli swój cel. Odsunęli od władzy prezydenta, a Ukraina rozpoczęła współpracę z Unią Europejską. Wolność została jednak opłacona wieloma ofiarami. Ukraina straciła również Krym, który został zaanektowany przez Rosję.

Jak teraz wygląda życie w Kijowie? Miejsce to odwiedził z aparatem fotograficznym Mathias Mezler. Ostatnio to miasto kojarzy się nam głównie z Euromajdanem, z walką, barykadami, strzałami i ofiarami – ale czy tak wygląda całe miasto?

Mathias Mezler (MM) – Ktoś przy piwie opowiedział mi krótką anegdotkę, jak dziennikarze przyjechali na wojnę do Gruzji i pytają „Gdzie ta wojna?”. Na co taryfiarz odpowiada, że wojna jest kilkaset metrów dalej i toczy się na długości kilku ulic. Ja trafiłem do Kijowa parę tygodni po krwawych starciach, ale rewolucja – oprócz ludzkich serc – toczyła się w promieniu kilkuset metrów od Majdanu. Do dzisiaj trwa tam cała infrastruktura oraz logistyka. Samoobrona pilnuje porządku, starsze panie gotują obiady, wolontariusze zbierają datki na działalność Euromajdanu, a kilkaset metrów dalej – za barykadami – bogaci Ukraińcy jeżdżą wypasionymi furami i kupują drogie futra swoim partnerkom.

Jak wygląda życie w Kijowie? Toczy się swoim rytmem, czy nadal przypomina życie w oblężonym mieście?

MM – Chciałbym powiedzieć, że normalnie, ale to byłoby nieodpowiednie. Może to jakiś znak naszych czasów, że pewne sfery życia wracają szybko do normy. Interesy kwitną, ludzie pracują, Słońce świeci – rozumiesz… Jednak w tym wszystkim mam cały czas z tyłu głowy stwierdzenie mojej ukraińskiej przewodniczki, że rewolucja nie pozwala ludziom spokojnie spać. Myślałem o tym rozmawiając z dziewczyną pomagającą w szukaniu zaginionych na Majdanie. Syzyfowa praca. Niektórych Berkut wywiózł do lasu a inni po prostu na placu znaleźli swój nowy sposób na życie – wcielając się do sotni zerwali kontakty z rodzinami.

Polacy bardzo interesowali się tym, co działo się na Ukrainie, jechali tam nasi politycy, ale słychać było także głosy, że do władzy dochodzą tam ludzie niechętni Polsce – co o nas mówią Ukraińcy, których spotykałeś?

MM – To był w ogóle bardzo szczególny i dziwny wyjazd. Po raz pierwszy raz pojechałem na wschód i na dodatek w tak wyjątkowym momencie dla Ukrainy. Przestrzegano mnie przed banderowskimi insygniami i czarno-czerwoną flagą. Suma sumarum nie odczułem żadnej niechęci do mnie jako Polaka – spotkałem się z entuzjastycznym przyjęciem lub totalną obojętnością. W Kijowie co druga osoba była w Polsce albo ma brata lub przyjaciela w naszym kraju. To bardzo miłe móc im powiedzieć łamanym językiem „Ja druh z Polszczi”, a oni z uśmiechem na twarzy odpowiadają „Djakuju”.

Może też po prostu miałem dużo szczęścia, bo przecież sam wiesz, że biegałem z aparatem, kiedy Prawy Sektor pikietował pod Radą Najwyższą, a na mojej piersi wisiała Wasza legitymacja prasowa wraz z polską flagą. Niechęcią pajała do mnie chyba tylko osa, która podczas pobytu użądliła mnie w szyję, kiedy robiłem zdjęcie. Koledzy nabijali się, że to było żądło Putina 😉

Zrobiłeś zdjęcia, które pokazują, że Euromajdan stał się “atrakcją turystyczną”, miejsce w którym warto się sfotografować na tle barykad, kupić dość nietypowe “pamiątki” z walk – na ile jest to incydentalne?

MM – Na początku patrzyłem na to bardzo zero-jedynkowo, ale po paru dniach zrozumiałem, że w tej sytuacji nic nie jest czarne ani białe. Drobny handel kwitł na Majdanie od zawsze – po prostu w zaistniałej sytuacji autochtoni musieli przystosować się do zmian, które zachodzą na ich polu działalności. Muszę przyznać, że ich przedsiębiorczość i pomysłowość nie zna granic. Moim osobistym rarytasem byłą wycieraczka z podobizną Janukowycza – strzał w dziesiątkę. Jednak w kwestii sprzedaży lodówkowych magnesów z płonącymi barykadami lub banderowskim kominiarek miałem bardzo mieszane uczucia. Majdan to dla niektórych biznes a dla innych szczytna idea.

Cały czas widać zniszczone samochody, sterty opon itd. – dlaczego nie jest to usuwane?

MM – Majdan ciągle trwa. Te osoby, które nie miały co ze sobą zrobić nadal czekają na lepsze jutro. Póki co Majdan ma istnieć do majowych wyborów. Ciekaw jestem jak to będzie, więc idąc za ciosem kupiłem już bilet lotniczy na ten szczególny dla Ukrainy weekend.

Barykady to nadal symbol tego, co się wydarzyło na Majdanie i oporu społeczeństwa na chorobę trawiącą ich kraj. Pomimo że są one zbudowane ze starych opon, cegieł , desek itp. to są doskonale utrzymane. Majdan ma swoich wolontariuszy, którzy dbają, żeby nic się nie walało. Na próżno szukać walających się kiepów i śmieci. Miałem poczucie, że to miejsca święte dla ludzi, którzy tworzyli nowe oblicze tego placu. Mam ogromny szacunek dla nich.

1 komentarz

kliknij by dodać komentarz