Aglomeracja

Na ratunek dzikim zwierzętom

Straż Miejska  Foto:

Tylko w pierwszym półroczu 2019 roku strażnicy miejscy przyjęli ponad 2,3 tys. zgłoszeń dotyczących zwierząt. Poznaniacy informowali mundurowych o biegających po mieście dzikach, bezpańskich psach, rannych ptakach, a także wężach, ropuchach i pająkach.

Aż 199 interwencji mundurowych dotyczyło dzików – w tych przypadkach strażnicy przekazywali sprawę do Centrum Zarządzania Kryzysowego UMP. To ono ma bezpośredni nadzór nad pogotowiem dla zwierząt – firmą, która podpisała z miastem umowę na kompleksowe rozwiązywanie problemów stwarzanych przez zwierzęta dzikie łowne. Pracownicy pogotowia udzielają czworonogom niezbędnej pomocy weterynaryjnej i stosują niezbędne środki dla pozbycia się niechcianych czworonogów: odstraszają zwierzęta, odławiają je i transportują w inne rejony kraju.

Zakład Lasów Poznańskich systematycznie informuje CZK o tym, ile dzików znajduje się na terenie danego nadleśnictwa. Dzięki temu wiadomo, w jakiej części Poznania można spodziewać się tych zwierząt. Obecnie najwięcej – ponad 100 – jest ich na terenie nadleśnictwa Zieliniec/Naramowice.

Jak wygląda procedura związana ze zgłoszeniem czworonoga na poznańskich ulicach?

Wszystko zależy od tego, z jakim zwierzęciem mamy do czynienia – wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy poznańskiej straży miejskiej. – Jeśli zgłoszenie dotyczy zabłąkanego psa lub kota, odstawiamy go do schroniska, tak samo jak chomiki czy świnki morskie.

Tylko w tym roku do końca czerwca strażnicy miejscy ukarali 118 osób za brak nadzoru nad psami i 25 osób – za brak obowiązkowych szczepień tych zwierząt. 35 poznaniaków ukarano za niesprzątanie po swoich pupilach.

W tym czasie mundurowi przekazali do schroniska 207 bezpańskich psów, 51 kotów wymagających pomocy człowieka i kilkanaście innych małych zwierząt domowych.

Ranne ptaki trafiają do Ptasiego Azylu – miejsca, w którym mogą liczyć na stałą i profesjonalną opiekę. Azyl od 2017 roku działa w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego, które dysponuje nie tylko wolierami dla ptactwa, ale również wyspecjalizowanym sprzętem diagnostycznym i fachową kadrą. W pierwszym półroczu 2019 roku strażnicy 315 razy przekazali tam chore lub ranne ptaki i pisklęta.

Liczba zgłoszeń mieszkańców, a co za tym idzie – interwencji strażników – cały czas rośnie – podkreśla Przemysław Piwecki. – To pokazuje oczekiwania mieszkańców w stosunku do służb miasta. Niestety są też zgłoszenia przesadzone czy nieuzasadnione. Powodem interwencji strażników często są ptaki, które siedzą sobie nieruchomo (np. gołębie w cieniu pod drzewem) lub takie, które dopiero uczą się latać. Te zabierane są przez strażników tylko wtedy, gdy zgłaszający podnosił i dotykał pisklaka. W innych przypadkach nie przewozimy ich do Azylu.

Psy, dziki i ranne ptaki to nie jedyne zwierzęta, jakim pomagają strażnicy miejscy. Zdarza się, że po poznańskich ulicach błąkają się kury, krowy czy świnie. Choć w ostatnim półroczu nie było takich przypadków, strażnicy są na nie przygotowani. Zwierzęta gospodarcze są odwożone do gospodarstwa rolnego, z którym Miasto Poznań podpisało umowę.

Jeże, które wymagają pomocy człowieka oraz nietoperze przekazywane są do Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra – trafił tam m.in. pechowy gacek, który niedawno wpadł przez otwarte okno do mieszkania i utkwił w kolcach kaktusa. Strażnik uwalniał go, wykonując polecenia przekazywane telefonicznie przez wolontariusza Salamandry.

Zwierzęta egzotyczne trafiają do Straży Ochrony Zwierząt – ostatnio mundurowi dowieźli tam boa dusiciela, który krył się w zaroślach przy placu zabaw. Przywożone są tam również pająki – najczęściej ptaszniki, które uciekły z hodowli.

Kilka zgłoszeń dotyczyło rojów owadów: pszczół i os. W takich przypadkach strażnicy wzywają Straż Pożarną i pszczelarza. Funkcjonariusze ratowali też klępę łosia, która dostała się do centrum miasta i interweniowali w sprawie zabezpieczenia drogi przejścia dla ropuch, które bytowały obok dworca PKS, ale skrzek składały w fontannie przed Avenidą. Mundurowi nawiązali współpracę z administratorem obiektu, Uniwersytetem Przyrodniczym oraz Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska – sprawa jest w toku.

Czasami zdarzają się sprawy, które trzeba przekazać policji – w tym półroczu strażnicy odnotowali jeden przypadek dotyczący znęcania się nad psem oraz kilka związanych z niszczeniem siedlisk ptaków przy pracach remontowych elewacji budynków.

Użyte w artykule zdjęcia: materiały prasow / SMP

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz