DLA STUDENTA

Studenckie eskapady – jak zdobyć Aconcague?

Marcin Helak. Wyprawa na Aconcaguę  Foto:

Marcin Helak, student Politechniki Poznańskiej, na swoim turystycznym koncie ma już m.in., zdobycie najwyższej afrykańskiej góry Kilimandżaro i pokonanie Kamiennego Strażnika – najwyższego szczytu Andów i Ameryki Południowej. Nam opowiedział o swoich pasjach o sztuce pogodzenia nauki z podróżami i o tym, co potrzebne jest do górskich wędrówek.

Marcin Helak. Wyprawa na AconcaguęMasz już za sobą kilka udanych wypraw, co jest najtrudniejsze w zorganizowaniu takiej ekspedycji? Jak wyglądają przygotowania?

Udając się na wyprawę nie korzystam z usług agencji turystycznej czy biura podróży. Wszystko należy przygotować samodzielnie. Rozpoczynając przygotowania trzeba wiedzieć co jest do zrobienia. W tym celu dużo się czyta: artykułów, wywiadów, relacji z takich wypraw. Trzeba przyswoić sobie wiele rzeczy, często bardzo szczegółowych: od sprzętu, przez pozwolenia, na logistyce kończąc. Nie ma chyba rzeczy łatwiejszych i trudniejszych do zrealizowania. Wszystko jest ważne, więc koncentruję się na wykonaniu kolejnego zadania, etapu.

Masz jakieś autorytety jeśli chodzi o wspinaczkę górską? inspiruje?

Wszyscy wielcy wspinacze są godni naśladowania, poczynając od Jerzego Kukuczki przez Krzysztofa Wielickiego i Artura Hajzera na Adamie Bieleckim i Kindze Baranowskiej kończąc. Każda z tych osób, a właściwie ich życiorysy mogą inspirować do kolejnych górskich wyzwań. Są to ludzie, z których warto, a nawet wypada brać przykład.

Ile trwa i jak wygląda przygotowanie fizyczne do wyprawy? Trzeba wylewać siódme poty na siłowni?

Przy takich wyjazdach istotna jest kondycja. Bardzo ważna jest odporność na długotrwały wysiłek, dlatego też treningi sprowadzały się głównie do pływania i biegów długodystansowych. Chciałbym jednak zaznaczyć, że w górach równie istotną rolę odgrywa psychika, która pozwala przetrzymać trudne chwile i niedogodności. Upór, wytrwałość i chęć dążenia do celu pozwalają mi przezwyciężać stawiane przez góry niedogodności i trudności. Nie spotkałem jeszcze na swej drodze przeszkody nie do przeskoczenia. Mam nadzieję, że nie spotka mnie w życiu sytuacja, kiedy przez własną słabość będę musiał z czegoś zrezygnować. Chyba, że będę wyczuwał zagrożenie, wtedy nie będę się nawet zastanawiał.

Jak udaje Ci się pogodzić zajęcia i egzaminy na uczelni oraz inne obowiązki z wyprawami?

To jest chyba najtrudniejsze zadanie. Bywa tak, że po powrocie do kraju nie mam czasu na odpoczynek, gdyż muszę od razu wracać na uczelnię. Nie zawsze udaje się to pogodzić i często powstają zaległości, które po wyprawie muszę nadrabiać. Jednak dzięki determinacji i pozytywnemu nastawieniu wykładowców przechodzę przez to bez większych problemów.

Marcin Helak. Wyprawa na Aconcaguę (2)Twoja ostatnia wyprawa to drugie podejście do Kamiennego Strażnika – nie miałeś obaw, że znów się nie powiedzie?

Scenariusz piszą góry i trzeba się z tym liczyć. Podczas ostatniej wyprawy myślałem już, że się nie uda. Prognozy pogody mówiły o warunkach, które nie pozwoliłyby nawet na zbliżenie się do wierzchołka. Na szczęśnie się nie sprawdziły i dzięki podjętemu ryzyku mogliśmy zdobyć szczyt w zaplanowanym terminie. Wbrew prognozom pogody postanowiliśmy realizować nasz plan aklimatyzacji. Co prawda podczas pierwszego wyjścia do obozu pierwszego zła pogoda nie stanowiłaby większego problemu, jednak wyżej mogłoby to być już niebezpieczne, nie mówiąc już o partiach szczytowych. Widząc, że podczas pierwszych dni aklimatyzacji pogoda nie sprawdza się podjęliśmy próbę wspinaczki do kolejnych obozów i w dalszej kolejności atak szczytowy, który zakończył się sukcesem w planowanym terminie.

Jakie warunki pogodowe panują tam na górze?

Aconcagua to bardzo kapryśna i nieobliczalna góra. Pogoda potrafi tam rozpieszczać, ale i nierzadko krzyżować plany próbujących zdobyć ją ludzi. Jednego dnia może być ciepło i bezwietrznie, drugiego zaś burzowo, z opadami śniegu.

Aconcagua była i jest dla mnie wyjątkowym szczytem. To na niej po raz pierwszy poległem i musiałem powiedzieć sobie, że najwyższy czas się wycofać. Pół roku po porażce zdobyłem Kilimandżaro, ale tak na prawdę najważniejszy był dla mnie powrót w Andy i ponowne zmierzenie się z Kamiennym Strażnikiem. Ciężko opisać uczucia jakie towarzyszyły mi podczas przemierzania tych samych szlaków w lutym tego roku. Wszystko porównywałem z doświadczeniami zeszłego roku. Nie było łatwo…

Jak wyglądały kontakty z miejscowymi?

Normalni. To całkiem ucywilizowany region. Ludzie w Ameryce Południowej są bardzo życzliwi. Nie widać tam pędu za cywilizacją, żyją spokojnie, mają czas na wyjście w ciągu dnia na kawę ze znajomymi. Trochę odmienną od naszej kulturę zobaczyłem w Peru, w wyższych partiach gór. Tam ludzie prowadzą skromne życie, utrzymują się z tego co daje im przyroda. W jednym z domostw zaskoczył mnie widok skóry zabitego lamparta i małpa uwiązana na smyczy, niczym przydomowy pies. Jednym z przysmaków tych ludzi jest pieczona świnka morska, czyli cuy.

Twoje plany na przyszłość – jaki będzie Twój kolejny szczyt?

Jestem w trakcie przygotowań do dwóch wypraw, w tym jednego dużego projektu. W najbliższym czasie, bo pod koniec lipca, wylatuję do Chin, by podjąć próbę zdobycia pierwszego siedmiotysięcznika – Muztagh Ata. O drugim projekcie jest jeszcze za wcześnie, bym mógł cokolwiek powiedzieć.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz