K U L T U R A

TRANSATLANTYK: Przedpremierowe pokazy filmu „Gasland, kraj gazem płynący”

„Gasland, kraj gazem płynący”  Foto:

„Gasland, kraj gazem płynący”Festiwal Transatlantyk zaprasza na specjalne, przedpremierowe pokazy filmu „Gasland, kraj gazem płynący” w reż. Josha Foxa. Dokument zdobywca Nagrody Specjalnej Jury na MFF w Sundance, został w tym roku nominowany do Oscaraw kategorii „Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny”
 oraz do Nagrody Amerykańskiej Gildii Scenarzystów w kategorii „Najlepszy scenariusz filmu dokumentalnego”. Przedpremierowe pokazy odbędą się w sekcji Transatlantyk Eko.

Polska ma dwa i pół razy więcej gazu niż Norwegia, która dzięki surowcom zbudowała swój dobrobyt. Taki wniosek płynie z raportu o światowych pokładach gazu łupkowego Jego publikacja w maju tego roku przez amerykańską Agencję Informacji Energetycznej (EIA) wzbudziła spore emocje. Premier Donald Tusk z entuzjazmem mówił o złożach, które „przekroczyły najśmielsze oczekiwania”, media trąbiły o „gazowym eldorado”.

Na stronach internetowych Ministerstwa Środowiska obejrzeć można mapę tego eldorado. Łupki zawierające gaz zalegają pod ziemią w szerokim pasie przecinającym Polskę w poprzek – od Słupska do Zamościa. Żeby je wyeksploatować potrzeba będzie dosłownie rozwiercić Polskę tysiącami otworów. Pokazywany w ramach przeglądu Transatlantyk Eko film „Gasland, kraj gazem płynący” każe się zastanowić, czy warto.

Film nakręcił Josh Fox, mieszkaniec Pensylwanii, który zainteresował się gazem łupkowym, kiedy dostał pocztą ofertę wydzierżawienia swojej ziemi pod jego wydobycie. Jednym podpisem mógł zarobić 100 tysięcy dolarów. Zaczął jednak drążyć temat, odwiedzać sąsiadów, którzy podpisali. Nie byli zadowoleni. Opowiadali mu o zatrutej wodzie, pokazywali wyliniałe zwierzęta, narzekali na bóle głowy, problemy żołądkowe. Czuli się oszukani.

Fox pożegnał się z łatwym zarobkiem, spakował kamerę i wyruszył w podróż śladami łupkowej eksploatacji. Bo Ameryka, w przeciwieństwie do Polski, została już na wskroś przewiercona. Na terenie 34 stanów w ostatnim dwudziestoleciu dokonano dziesiątek tysięcy odwiertów. Wydobycie gazu łupkowego rośnie w Stanach z roku na rok, szacunki mówią, że w połowie obecnego stulecia gaz naturalny w 50 procentach będzie zaspokajał potrzeby energetyczne USA (dziś 20 procent). Dzieje się tak dzięki rozwojowi technologii wydobycia gazu z łupków zwanej szczelinowaniem hydraulicznym. W skrócie polega ona na wywierceniu studni głębokiej na trzy do pięciu kilometrów (tak głęboko zalegają gazonośne łupki), następnie spenetrowaniem terenu wierceniami poziomymi i wpuszczeniu w powstałą sieć otworów specjalnego płynu, który uwalnia gaz. Film Foxa, nominowany w 2011 roku do Oskara za najlepszy dokument (przegrał z pokazywanym w ramach Transatlantyk Docs „Inside Job”), sugestywnie dokumentuje tezę, że szczelinowanie hydrauliczne jest procesem przemysłowym dokonującym prawdziwego spustoszenia w środowisku naturalnym.

Dobrze, że „Gasland” trafia do Polski. Jest szansa, że pomoże przesunąć debatę o łupkach nieco bardziej w kierunku ekologii i wpływu wydobycia na lokalne społeczności, które mieszkają na złożach, lub w ich sąsiedztwie. Do tej pory największe emocje towarzyszące naszemu rzekomemu gazowemu bogactwu skupiają się na ekonomii i geopolityce. Jeśli ustalenia EIA są bliskie rzeczywistości Polska przez co najmniej kilka dziesięcioleci mogłaby z łupków czerpać miliardowe zyski i uniezależnić się dzięki nim od dostaw gazu z Rosji. Dodatkowo – co podkreśla szef dyplomacji Radosław Sikorski – łupki wzmocnią nasz sojusz z USA. To amerykańskie firmy przywożą technologię szczelinowania, do nich należy większość z 90 wydanych przez Ministerstwo Środowiska koncesji na poszukiwania. Trwają więc wyliczenia ekonomistów, geologów i publicystów ile możemy zarobić, trwają spory o to jak powinny być skonstruowane umowy z amerykańskim biznesem, żeby wycisnąć z łupków jak najwięcej dolarów. Podnoszone tu i ówdzie wątpliwości związane ze środowiskiem są zgodnym chórem – zarówno przez rząd jak i opozycję – zbijane jako sabotaż sponsorowany przez Rosję.

Tymczasem powodów do wątpienia w ekologiczny i społeczny sens szczelinowania Polski w poprzek nie brakuje. Dostarczają ich bez liku doświadczenia z USA. Trudno podejrzewać, że Josh Fox dokumentujący je w „Gasland” jest agentem rosyjskiego Gazpromu, trudno o działania na rzecz Moskwy podejrzewać też największy amerykański dziennik „New York Times”. A to właśnie na jego łamach w lutym tego roku ukazał się głośny raport o skażeniu ujęć wody pitnej i zatruciu powietrza przez przemysł łupkowy w wielu miejscach w USA. To na jego łamach publikowane były teksty, które każą się ponownie zastanowić, czy gaz naturalny wydobywany takim kosztem, jest rzeczywiście „czystym” paliwem.
Nasze Ministerstwo Środowiska zapewnia, że jeśli nad Wisłą ruszy wydobycie, to tylko po dokładnej analizie wszystkich jego aspektów, również ekologicznych. Geolodzy przekonują, że technologia szczelinowania jest sama w sobie bezpieczna. Do problemów takich jak zatrucie wód pitnych może dojść tylko w skutek zaniedbań, lub błędów ludzkich. W Stanach – co pokazuje Fox – branża gazowa nie jest wystarczająco uregulowana, za czasów prezydenta Busha juniora zmieniono prawo wyłączając eksploatację łupków spod wielu ustaw chroniących środowisko. W Polsce – wedle obietnic MŚ – monitoring działań Amerykanów miałby być bardzo surowy, tak samo jak ewentualne rozliczanie ich ze spowodowanych szkód. Ale na kilka ważkich pytań – jak choćby o to, jak utylizowane będą miliony litrów toksycznego płynu, który zostaje po szczelinowaniu – Ministerstwo nie potrafi udzielić na tym etapie jasnej odpowiedzi.

Na wiele pytań nie potrafili lub nie chcieli odpowiedzieć też Joshowi Foxowi najważniejsi ludzie z branży łupkowej w USA. Wszyscy, jak jeden mąż, odmówili wystąpienia przed kamerą. Nam, w Polsce, powinno to dać do myślenia, bo to oni właśnie, jeśli dojdzie do wydobycia, będą u nas wiercić – od Słupska do Zamościa.

Dodaj komentarz

kliknij by dodać komentarz